Na środę, 20 marca, rolnicy zapowiedzieli ogólnopolski protest i kolejne blokady. Wiele gmin zdecydowało się nie wydać zgody na zgromadzenia. W województwie kujawsko-pomorskim rolnicy chcieli blokować centrum Bydgoszczy, a także drogi dojazdowe do miasta. Protest został zgłoszony aż na 30 dni. Samorządowcy powiedzieli stanowcze nie.
Decyzja władz nie spodobała się planującym protest rolnikom. Zdecydowali się odwołać do sądu, ale ten przyznał rację gminom. Samorządowcy podkreślali, że tak długi okres blokady dróg sparaliżowałby życie mieszkańców, stanowiąc realne zagrożenie dla ich życia i zdrowia.
Rozumiemy prawo do zgromadzeń, które zapisano w konstytucji, natomiast forma, którą przyjęto w stosunku do naszej gminy, jest nie do przyjęcia — powiedział wójt podbydgoskiej gminy Białe Błota Dariusz Fundator cytowany przez TOK FM.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Samorządowiec dodał, że rolnicy chcieli zablokować drogi, nie zostawiając mieszkańcom żadnej alternatywnej możliwości przejazdu. Do tego nie byłoby szans wywożenia odpadów, dojazd dzieci do szkół. Mieszkańcy mieliby bardzo utrudniony dostęp szpitali i przychodni.
Podobne argumenty przedstawiali włodarze innych gmin, w tym Sicienka, Koronowa, Nowej Wsi Wielkiej, czy Bydgoszczy.
Apel o rozsądek
Wojewoda kujawsko-pomorski zaapelował do wszystkich o "ostudzenie emocji". Choć podkreślił, że rozumie postulaty protestujących rolników, a także szanuje ich prawo do swobodnego wyrażenia poglądów, to jednocześnie stwierdził, że "miejscem zapadania najważniejszych ustaleń nie są ulice czy węzły drogowe".
Proszę, walcząc o słuszną sprawę, nie doprowadzajcie do tego, by chcący pracować mieszkańcy, byli zakładnikami zaistniałych sytuacji — dodał wojewoda Michał Sztybel.
Protestujący rolnicy domagają się uszczelnienia granic przed napływem produktów rolno-spożywczych nie tylko z Ukrainy, ale i innych krajów spoza Unii Europejskiej. Sprzeciwiają się także przepisom Zielonego Ładu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.