Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...

W urnie było 300 kart referendalnych więcej, niż wydano. Co się stało?

879

W Niedrzwicy Dużej na Lubelszczyźnie doszło do tajemniczego ''rozmnożenia'' kart referendalnych. W urnie było ich o prawie 300 więcej, niż wydano wyborcom. Jak to możliwe? Problem polega na tym, że nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie. Okręgowa Komisja Wyborcza w Lublinie mówi, że jest już za późno by sprawdzić, skąd ta różnica.

W urnie było 300 kart referendalnych więcej, niż wydano. Co się stało?
Otwarcie urny wyborczej w Przemyślu (PAP, Darek Delmanowicz)

15 października członkowie komisji wyborczej w Niedrzwicy Dużej na Lubelszczyźnie wyjęli z urny karty referendalne. Po przeliczeniu okazało się, że jest ich 1361. Sęk w tym, że wyborcy pobrali 1091 kart referendalnych. Oznacza to, że z urny wyjęto o 270 kart referendalnych więcej, niż wydano wyborcom.

Zaskakująca sytuacja miała miejsce w komisji obwodowej nr 2, która mieściła się w szkole podstawowej. O sprawie poinformował portal TOK FM, natomiast tę informację nadal można znaleźć na stronie Państwowej Komisji Wyborczej.

Kuriozalna sytuacja w Niedrzwicy Dużej
Kuriozalna sytuacja w Niedrzwicy Dużej (printscreen ze strony Państwowej Komisji Wyborczej)

Komisja jest bezradna

Stare porzekadło mówi, że ''od przybytku głowa nie boli'', ale w tej sytuacji jest inaczej. Piotr Czajkowski z Okręgowej Komisji Wyborczej w Lublinie w rozmowie z TOK FM przyznał, że nie wiadomo, z czego wynika ta różnica.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Chcieli powstrzymać Korwina? "Kontaktowała się nawet jego rodzina"

Teorii jest kilka. Może chodzić o karty niewykorzystane bądź też źle zakwalifikowane przez komisję obwodową. Która z tych wersji jest prawdziwa?

Wygląda na to, że nie dowiemy się, skąd tak duża różnica w liczbie kart referendalnych. Komisja rozkłada ręce, ponieważ wszystko zostało już zaplombowane i złożone do depozytu. OKW nie może otworzyć worków z kartami, bo nie ma do tego uprawnień.

Karty i inne dokumenty są pakowane w depozyt i za kilka miesięcy zostaną przewiezione do archiwum państwowego. Tam będą przez 10 lat przechowywane. Ma do nich wgląd jedynie prokuratura i sądy, na wypadek protestów wyborczych - wyjaśnił w rozmowie z  TOK FM Czajkowski.
Autor: APOL
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Trwa posiedzenie komisji sejmowej. Zbigniew Ziobro przyszedł spóźniony
Zostanie dziadkiem w wieku 45 lat. Influencerka wszystko wyjawiła
Skandal na jarmarku bożonarodzeniowym w Szczecinie. Zbojkotowali stragan zakonnic
Tu po mszy naładujesz auto. Nowy pomysł kurii w Lublinie
COVID-19 został wytworzony celowo? Raport rządu obnaża błędy Instytutu w Wuhan
Dodaj to do doniczki, a grudnik obsypie się kwiatami
Awaria 100-letniej tamy na zaporze w Zagórzu Śląskim. Gwałtownie ubywa wody
Rafał Trzaskowski w CNN. Lektorka oceniła, jak poradził sobie z językiem angielskim
Jak zadbać o ogród w grudniu? O tym pamiętaj
Nerwowa zmiana pasa. Kierowca BMW się przeliczył
Doskonały dodatek do świątecznego barszczu. Zobacz, jak go przygotować
Niecodzienne spotkanie w Tatrach. Turystka chwyciła za aparat
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić