W środę 1. czerwca warszawscy policjanci złapali dwóch paserów. Według ustaleń śledczych w miejscowości Tuł na jednej z posesji miały być demontowane kradzione samochody, głównie toyoty.
Części z tych pojazdów po usunięciu ich cech identyfikacyjnych były następnie przewożone do innego pasera - powiedział "Polsat News" rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak.
Posesja była przez nich obserwowana. Nagle dostrzegli, że wjechała tam biała Toyota CHR. Policjanci chcieli go zatrzymać, ten jednak zaczął uciekać.
Schron pod kołdrą
Mężczyzna przeskoczył przez ogrodzenie i zaczął uciekać. W pewnym momencie przeskoczył ogrodzenie posesji jednej z sąsiadek i wbiegł do jej domu, po czym rozebrał się do naga i ukrył się w łóżku starszej pani. Do domu kobiety wbiegli policjanci, którzy zastali mężczyznę ukrytego pod kołdrą. Właścicielka posesji przyznała, że zna mężczyznę. Potwierdziła, że jest mieszkańcem tej miejscowości i mieszka kilka domów dalej - powiedział nadkomisarz.
25-latek został zatrzymany. Samochód okazał się być skradziony dzień wcześniej na Ochocie. Funkcjonariusze zabezpieczyli go.
To jednak niejedyne zatrzymanie pasera tego dnia. W Pomiechówku policjanci stołecznej samochodówki zatrzymali 49-latka, który miał na swojej posesji trzy Toyoty Yaris i Hyundaia i20 - wszystkie kradzione.
Pierwszy z zatrzymanych otrzymał dwa zarzuty paserstwa, drugi - trzy. Obaj zostali objęci policyjnym dozorem. Za zarzucane czyny może im grozić do 5 lat więzienia.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl