Chiński ekspert ds. kontroli chorób twierdzi, że władze ukrywają prawdę o początku epidemii koronawirusa. Profesor Yuen Kwok-yung odwiedził dawne epicentrum koronawirusa, aby pomóc w diagnozowaniu przypadków.
Podejrzewam, że w Wuhan coś ukrywali. Lokalni urzędnicy, którzy powinni natychmiast przekazać informacje, nie zrobili tego tak jak powinni - powiedział w wywiadzie dla BBC.
Ekspert powiedział, że rzeczywista liczba zakażeń w prowincji Hubei, w której znajduje się Wuhan, może wynosić 2,2 miliona, czyli 32 razy więcej niż podają oficjalne dane. Dowodem mają być badania, które przeprowadził wraz ze swoim zespołem z Uniwersytetu w Hongkongu. Przeanalizowali próbki pobrane od osób mieszkających w Hongkongu, które powróciły z prowincji.
Pobrano do badań próbki krwi 452 mieszkańców Hongkongu, którzy wrócili do miasta z Hubei. Wykazano, że 17 z nich, czyli 3,8 procent, nosiło przeciwciała COVID-19. Biorąc pod uwagę, że populacja Hubei wynosi 58,1 miliona, około 2,2 miliona mieszkańców powinno było zarazić się wirusem do początku marca.
Koronawirus w Wuhan. Chcieli zatuszować dowody?
Chiński profesor zwrócił uwagę, że na targ Huanan w Wuhan - gdzie sprzedawano owoce morza i inne zwierzęta i gdzie miała się rozpocząć epidemia - został zdezynfekowany, zanim wpuszczono tam naukowców. Twierdzi, że władze mogły próbować zatuszować źródło epidemii.
Badania Yuen Kwok-yunga zostały oficjalne potępione i odrzucone przez rząd. Padły podejrzenia, że profesor współpracuje z USA i pomaga oczerniać Pekin za rzekomo powolne działanie i ignorowanie epidemii koronaiwrusa.
Czytaj także:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.