Dziennikarze odwiedzili obumarły mokry targ w Wuhan. Miejsca, które kiedyś zajmowali sprzedawcy warzyw i mięsa, teraz zostały ogrodzone przez służby miejskie. Zachowały się tylko... sklepy z okularami.
Sprzedawcy żywności walczą o przetrwanie. W rozmowie z dziennikarzami chińskiego "Global Times" właściciel sklepu sąsiadującego z dawnym mokrym targiem przyznaje, że ledwo wiąże koniec z końcem.
Nie muszę płacić czynszu, ale nie mam też dostępu do wody i prądu. Nie wiem, jak długo tak wytrzymam - przyznaje.
Wuhan. Mieszkańcy mają żal do świata
Wśród sprzedawców i innych mieszkańców miasta dominuje przekonanie, że Wuhan zostało skrzywdzone przez międzynarodową opinię publiczną etykietą "źródła pandemii". Panuje tam powszechne przekonanie, że koronawirus został tak naprawdę przywieziony przez amerykańskich żołnierzy, którzy przyjechali do Wuhan na Światowe Igrzyska Wojskowe w październiku 2019 r. Dlaczego właśnie amerykańskich? To już nie zostało wyjaśnione.
Koronawirus w Wuhan. Wszystko winą mrożonek?
Inną popularną teorią wśród mieszkańców Wuhan jest ta, według której koronawirus trafił do Chin na mrożonych produktach z zagranicy. Skąd dokładnie? Nie wiadomo. Mieszkańcy Wuhan uważają, że skoro większość zakażeń koronawirusem po czerwcu miała swoje źródło w produktach chłodzonych i mrożonych, to importowana żywność mogła być pierwotnym źródłem epidemii w Wuhan.
To hipoteza badana przez chińskich naukowców. Wu Zunyou, główny epidemiolog Chińskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom, oraz Yang Zhanqiu z Uniwersytetu w Wuhan, podkreślają, że "istnieje prawdopodobieństwo" przyniesienia koronawirusa na opakowaniach importowanej do Chin żywności. To jednak na razie tylko teoria.
Teoretycznie możliwe jest, że koronawirus z pochodzący z innych krajów wywołał epidemię w Wuhan, ale brakuje nam dowodów - przyznał anonimowy ekspert z Pekinu w rozmowie z "Global Times".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.