Z niemal 4-godzinnym brakiem prądu zmagali się ostatnio turyści w Bośni i Hercegowinie, Czarnogórze, dużej części Albanii oraz chorwackiej Dalmacji. Polka, mieszkająca na Bałkanach w rozmowie z portalem money.pl relacjonowała, że nie działała klimatyzacja, kasy fiskalne, terminale, a nawet ekspresy do kawy. Nerwowo było też na ulicach, ponieważ przestała funkcjonować sygnalizacja świetlna.
Przyczyną awarii na Bałkanach mogła być awaria interkonektora w Czarnogórze, która odpowiada za przesyłanie energii z systemu jednego państwa do drugiego.
Teraz Egipt zmaga się z kryzysem energetycznym. Sytuacja jest na tyle poważna, że od 1 lipca rząd wprowadza nakazy zamykania małych sklepów, czy warzywniaków o 22, barów i klubów nocnych o 1 w nocy. W ten sposób władze chcą niejako podzielić między mieszkańców i turystów energię. W kraju od kilku miesięcy trwają czasowe wyłączenia - prądu nie ma przez 3-4 godziny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rok temu, gdy w Grecji szalały upały i pożary, turyści również musieli liczyć się z przerwami w dostawach prądu. Czy musimy się przyzwyczaić do takich wakacji? Postanowiliśmy zapytać o to ekspertów.
Brak prądu w turystycznych rajach. Co na to eksperci?
Zagrożenie brakiem energii występuje zawsze. Wakacyjne sezony w niektórych miejscach są obciążone ryzykiem tzw. blackoutu (nagła i poważna awaria systemu elektroenergetycznego - przyp. red.). Pojawia się więcej turystów, jest automatycznie większe zapotrzebowanie na systemy chłodzące - mówi Jakub Wiech, redaktor portalu energetyka24.com.
Ekspert od energetyki - Andrzej Szczęśniak dodaje, że kraje leżące na Bałkanach należą do najbiedniejszych na kontynencie i tam występują poważne kłopoty z energią. Dodaje, że również Egipt nie należy do najbogatszych. - Pojawiały się lokalne problemy. Bolączką jest duży pobór mocy latem - mówi.
My żyjemy tak naprawdę w strefie bezawaryjnej, nie odczuwamy niedogodności. Dłuższe przerwy w braku energii praktycznie się nie zdarzają. Na Bałkanach jest bieda, a nakłady inwestycyjne poważne. Lato zwykle było okresem, gdy notowano spadki poboru energii. Teraz jest zupełnie inaczej, bo potrzebne są systemy chłodzące - dodaje.
Brak prądu. Co może zrobić operator?
Jakub Wiech tłumaczy, że w każdym kraju operatorzy systemów, mają w rękach wiele narzędzi, dzięki którym mogą zmniejszyć ryzyko wyłączenia prądu. Pierwszym narzędziem jest skorzystanie z "rezerwowych" mocy produkcyjnych, które jest zobowiązany utrzymywać.
Ponadto kolejną opcją jest import mocy, a więc zakup dostaw od krajów ościennych.
To też wstrzymanie dostaw energii do niektórych odbiorców, przede wszystkim tych największych przemysłowych. Operator może samodzielnie podjąć decyzję o wprowadzeniu limitów poboru. Dokonuje odłączeń, by po prostu ratować sytuację i utrzymać kontrolę nad systemem. A jeśli wyczerpią się wszystkie opcje i nie będzie równowagi, to wtedy dochodzi do blackoutu, co jest czarnym scenariuszem - kończy Wiech.
Mateusz Kaluga, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.