Drożyzna nie ustaje. Choć wiadomo nie od dziś, że wakacje nad polskim morzem są niekiedy droższą opcją niż odpoczynek za granicą, wiele osób wciąż decyduje się na taki odpoczynek. W końcu nie żadne Malediwy czy inne Lazurowe Wybrzeża nie mogą równać się z Bałtykiem - nasze jest nasze.
Za granicą nie ma drożyzny?
Okazuje się jednak, że to samo morze, ale inny kraj równa się mniejszy wydatek. Wystarczy pojechać za naszą zachodnią granicę. Bo tam za obiad można zapłacić znacznie mniej, o czym przekonała się ostatnio jedna z polskich TikTokerek.
Za obiad dla czterech osób zapłaciła... 250 zł (52,6 euro). Składały się na niego: pizza wegetariańska, pizza salami, lazania, gnocchi z gorgonzolą i cztery Sprite'y 0,2l. Całkiem nieźle, prawda?
Dla porównania ostatnio pisaliśmy o cenach nad polskim morzem. Tam już nie było kolorowo. Za trzy flądry oraz filet z dorsza, do tego trzy porcje frytek, cztery surówki i pięć napojów, w tym dwa alkoholowe. Za wszystko turyści zapłacili... 325,35 zł.
Lekki posiłek dla 4 osób, rachunek to zawrót głowy - mogliśmy przeczytać w liście od naszej czytelniczki.
Spora różnica, prawda? Macie podobne doświadczenia?
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
#PokażParagon. Od jakiegoś czasu publikujemy tzw. "paragony grozy i łagodności" z różnych turystycznych kurortów w całej Polsce i nie tylko. Dzięki temu nasi czytelnicy mogą lepiej przygotować się do planowania budżetu swojego wyjazdu. Wysyłajcie nam swoje "paragony grozy" lub "paragony łagodności". Piszcie do nas przez dziejesie.wp.pl.