Przeróżne oblicza mają "wojny parkingowe". Bardzo często umieszczane są liściki za wycieraczką. Niektórzy stawiają też na wymowne naklejki lub wpisy w sieci. Pojawiają się ponadto zgłoszenia na policję czy straż miejską.
Serwis trojmiasto.pl donosi, że czasami sugestywne karteczki pojawiają się za szybami pojazdów zaparkowanych w miejscu, które... ktoś inny uznał za "swoje".
Taka sytuacja spotkała panią Julitę. Gdańszczanka opisała nieprzyjemne doświadczenia w wiadomości do redakcji trojmiasto.pl.
Przy kamienicach od strony podwórza na Wajdeloty 22 oraz 23 są miejsca, gdzie parkują samochody. Nie są to miejsca wyznaczone do parkowania, ani w żaden sposób oznaczone. Nie ma także żadnych znaków wskazujących zakaz parkowania dla osób bez identyfikatorów - przekazała czytelniczka.
Okazuje się, że za jej szybą już kilkukrotnie pojawiały się liściki. Czasem na karteczce zamieszczone były prośby, a innym razem - groźby. Cel był zawsze taki sam - zmuszenie kobiety do parkowania "na swoim podwórku".
Budzi to w moim odczuciu dyskomfort, ponieważ po zagłębieniu się w temat, nie znajduję podstaw prawnych do wskazywania mi na zakaz parkowania w tym miejscu - zaznaczyła czytelniczka trojmiasto.pl.
Wojna na liściki. Straż miejska o wszystkim wie
Pani Julita skierowała tę sprawę również do straży miejskiej. Wspomniany serwis podaje, że problem jest aktualnie analizowany. Nie wiadomo, czy uda się namierzyć autorów tych wiadomości.
Nie tylko pani Julita spotyka się z liścikami umieszczanymi za wycieraczką. Jest to coraz powszechniejsza praktyka. Co piszą autorzy? Okazuje się, że stawiają na takie komunikaty jak m.in. "proszę parkować na swoim podwórku" lub "proszę parkować u siebie, jeżeli ceni pani powietrze w oponach".