Andrzej Wajda, jeden z najbardziej rozpoznawalnych na arenie międzynarodowej polskich filmowców, zmarł 9 października 2016 roku. Reżyser obsypanych nagrodami obrazów takich jak "Popiół i diament", "Kanał", "Człowiek z żelaza" czy współcześniejszy "Katyń" odszedł w wieku 90 lat. Cały swój majątek zapisał żonie Krystynie Zachwatowicz.
Jak się okazało, w ostatnich latach życia artysta kilkakrotnie zmieniał testament. W jego ostatniej, dziewiątej wersji nie ujął w ogóle córki. Karolina Wajda zwróciła się do sądu z wnioskiem o unieważnienie testamentu ojca i uczynienie z niej jedynej spadkobierczyni.
Spuścizna Andrzeja Wajdy
Spór między nią a Krystyną Zachwatowicz ciągnął się dwa lata. Karolina Wajda nie miała jednak w ręku wystarczająco mocnych argumentów - kilka lat wcześniej sama zrzekła się praw do dziedziczenia po ojcu. Sąd zadecydował, że cały majątek po Andrzeju Wajdzie przypada Krystynie Zachwatowicz. 91-latka dysponuje też prawami autorskimi do dzieł reżysera.
Dopiero po uprawomocnieniu orzeczenia sądu spadkobierczyni mogła zacząć wypełniać ostatnią wolę zmarłego męża, zgodnie z którą z odziedziczonego po niej majątku co roku mają być wypłacane stypendia dla młodych twórców.
Zależy mi, żeby spełnić to, co on napisał w testamencie - żeby fundacja Kyoto-Kraków przyznawała młodym artystom stypendia z dochodów z praw autorskich. To już realizujemy. I żeby - to ważne dla mnie - Archiwum Andrzeja Wajdy było takie, jak należy. I może, żeby powstała jego stała wystawa w Krakowie, na razie trudno znaleźć miejsce - powiedziała Zachwatowicz w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.