Kiedy funkcjonariusze policji przybyli na miejsce zdarzenia, znaleźli 7-letniego chłopaka z raną postrzałową głowy i jego dziadka, który odniósł ranę postrzałową ręki.
Według świadków, doszło do słownej sprzeczki między dwiema grupami, w związku z brawurową jazdą skuterem wodnym, w pobliżu miejsca, w którym dzieci bawiły się w wodzie. Według relacji policji, spór zaostrzył się, gdy mężczyźni zaczęli do siebie strzelać.
Podczas strzelaniny dziadek próbował ochronić swojego 7-letniego wnuka przed ostrzałem, jednak ostatecznie obaj zostali - napisała policja w specjalnym komunikacie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na środowej konferencji prasowej, zastępca szefa policji w Tampie, Calvin Johnson, powiedział, że dziadek złapał 7-letniego chłopca i wciągnął go do ciężarówki, kiedy usłyszał strzały w ich kierunku.
Kiedy znajdowali się w pojeździe, pocisk przeszedł przez pojazd, trafiając dziadka w palec, a młodego mężczyznę w głowę - powiedział Johnson na konferencji prasowej.
Johnson powiedział, że dziecko zostało przetransportowane do szpitala św. Józefa, gdzie stwierdzono zgon. Policja prosi o kontakt osoby, które mogą mieć informacje w tej sprawie. Detektywi wciąż prowadzą dochodzenie.
Broń wywołuje złość
Johnson powiedział dziennikarzom w środę, że jest "bardzo zły" z powodu lekkomyślności tych, którzy lekką ręką sięgają po broń, mimo iż zdają sobie sprawę z poważnych konsekwencji.
Musimy działać lepiej jako społeczność. Naprawdę, jako Amerykanie - powiedział Johnson. - Widzimy co się dzieje w całym kraju. Są zdecydowanie lepsze metody na rozwiązywanie sporów, niż użycie broni palnej - dodał.