W sierpniu Rosja zarejestrowała szczepionkę przeciw COVID-19. Wywołało to dyskusję publiczną dlatego, że preparat nie przeszedł wszystkich faz potrzebnych testów. Działanie rosyjskiej szczepionki i jej ewentualne skutki uboczne wciąż stoją pod znakiem zapytania.
W tym samym czasie nad szczepionką pracują naukowcy z Uniwersytetu w Oksfordzie. Preparaty działają na podobnej zasadzie, choć ten brytyjski opiera się na wektorze pochodzącym od szympansa.
Niedawno "The Time" opublikował artykuł o rzekomej kampanii dezinformacyjnej Rosji. Według pisma, Kreml ma zatrudniać grupę ludzi siejącą dezinformację na temat brytyjskiej szczepionki.
Fora internetowe i inne grupy w social mediach zapełniły się prześmiewczymi obrazkami na temat "małpiej szczepionki". Pojawia się również wiele komentarzy sugerujących niebezpieczeństwo szczepionki firmy AstraZeneca i Oksfordu.
Komentowanie oskarżeń przeciwko Rosji staje się coraz bardziej cyrkowe. Rosja nikogo nie dezinformuje, Rosja z dumą mówi o swoich sukcesach, dzieli się swoimi sukcesami dotyczącymi pierwszej zarejestrowanej szczepionki przeciwko COVID-19 na świecie - mówi rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow
Głos w sprawie zabrał brytyjski minister spraw zagranicznych Dominic Raab. Twierdzi on, że działania Rosji są niedopuszczalne. "The Time" podkreśla, że "istnieją dowody, że niektórzy rosyjscy urzędnicy byli zaangażowani w jej organizację i rozpowszechnianie".
Kreml broni się przed oskarżeniami. Pieskow zarzucił wręcz, że to Wielka Brytania sieje dezinformację na temat szczepionki Sputnik V zapewne z zazdrości o to, że szczepionka nie wywołała "nieznanych chorób" i jest już zarejestrowana. W Rosji odbywają się prace nad kolejnymi dwoma preparatami.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.