Sytuację nagłośniła w poniedziałek "Gazeta Krakowska". Do redakcji regionalnego dziennika napisał jeden ze świadków zdarzenia, do którego doszło w czwartek 25 sierpnia około godziny 14:00 na stacji Kraków Batowice.
Pasażerowie musieli wdychać szkodliwe opary
Jak poinformował czytelnik gazety, podczas planowanego postoju pociągu EN-57 do jednego z wagonów podbiegło dwóch zamaskowanych mężczyzn. Wandale wyciągnęli farby w sprayu i zaczęli malować nimi zewnętrzną obudowę składu.
Z powodu wysokiej temperatury okna w malowanym wagonie były pootwierane, przez co pasażerowie znajdujący się w przedziałach musieli wdychać opary z aerozoli. Według relacji świadka zdarzenia, niektórzy podróżni niepokoili się o swoje zdrowie.
Obawy podróżnych nie były bezzasadne, gdyż jak czytamy na specjalistycznych forach, opary farb w rozpylaczu rzeczywiście są szkodliwe dla zdrowia. Mogą działać drażniąco na skórę, a ich wdychanie w dużym stężeniu może wpływać negatywnie także na drogi oddechowe, a nawet na przewód pokarmowy.
Gdzie byli pracownicy SOK?
Pasażerów przede wszystkim zdziwił fakt, że ani stacji, ani pociągu nie patrolowała Straż Ochrony Kolei. Obsługa stacji najwyraźniej nie była przygotowana na tego typu zdarzenie. Wandali nikt nie przepędził, incydent zakończył się dopiero gdy pociąg odjechał z peronu.
Wszechobecna bezradność, zamknięte drzwi i brak środków do odstraszania intruzów. Załoga pociągu bez gazu pieprzowego. Konsternacja wśród pasażerów - napisał jeden z pasażerów w wiadomości do "Gazety Krakowskiej".
Nie wiadomo, czy sprawa została zgłoszona na policję. Jeśli tak się stało, a funkcjonariuszom uda się ustalić tożsamość sprawców, mogą oni usłyszeć zarzut uszkodzenia mienia, za co grozi nawet do 5 lat pozbawienia wolności.