Szczepienia przeciwko COVID-19 bez zapisów w Warszawie to coś, na co Polacy czekali z wyraźnym zniecierpliwieniem. Wielu z nich bardzo zależy na tym, aby zostać zaszczepionymi w pierwszej kolejności, co oczywiście wiąże się z szeregiem zalet - w skrócie gwarantuje ona szybszy powrót do normalności sprzed wybuchu pandemii danego człowieka.
Niestety, liczba preparatów jest ograniczona. Jest ich 2,5 tys., jednak nie na jeden dzień, a na cały weekend majowy. Jakie więc są szanse, że wszyscy, którzy stoją w kolejce, zostaną zaszczepieni? Oczywiście zależy to, o której części długiego ogona mówimy, jednak ci, którzy przyszli około 10 minut przed otwarciem punktu, czyli tak, jak zwykle przychodzi się do lekarza, mają marne szanse.
Wszystko z powodu tego, że liczni chętni w kolejce stali już o 3 w nocy. Najlepszym przykładem obrazującym sytuację jest mieszkaniec Mokotowa, który zgodził się na rozmowę z Gazetą Wyborczą.
Najbliższe dostępne dla mnie terminy były za kilka tygodni. I to na AstręZenekę. A później jeszcze trzeba czekać kolejne tygodnie na drugą dawkę. A tutaj tylko jedno ukłucie i będzie z głowy - czytamy.
Warszawa. Kolejki do punktu szczepień na pl. Bankowym
Jak podaje Gazeta Wyborcza, nie obyło się bez przykrych incydentów. Niektórzy próbowali za pomocą rozmaitych sztuczek dołączyć w połowie kolejki. Na szczęście nikomu się to nie udało. Wszystko z powodu czujności wytrwałych i ich ogromnej złości na tego typu zagrywki, na które ani im się śniło pozwolić.
Dziennikarz Dawid Krawczyk tak relacjonował to, co działo się przy punkcie szczepień, zlokalizowanym na pl. Bankowym. Kolejka, która ciągnęła się przez ul. Elektoralną i zawija w Orlą to, według map Google, około 0,5 kilometra. Warto wspomnieć, że pomimo tego dołączali do niej kolejni chętni. Inne, późniejsze filmy pokazują jeszcze dłuższe kolejki, sięgające nawet kilometra.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.