Szokujące znalezisko czekało na pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Warszawie, którzy przeprowadzali w środę kontrole w dzielnicy Radość. Na jednej z posesji zwrócili uwagę na stare i mokre pudło. Nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli później.
"Nie widzieliśmy takiego dramatu"
Z kartonu wyglądało przerażony i wygłodzony pies. Pies jadł karton, w którym mieszkał, a ustawiony on był na zimnym betonie przy gołębniku. Pracownicy MOPSu od razu zgłosili sprawę odpowiednim służbom. Wieczorem na miejsce przyjechała policja i wolontariusze z Fundacji "Futrzaki", którzy odebrali około 19-letnią suczkę z posesji.
Od kiedy pomagamy zwierzętom nie widzieliśmy jeszcze takiego dramatu - opisują wolontariusze.
Rokowania były słabe
Pies ważył 6 kg, z czego połowa wagi to guzy na obu listwach mlecznych. Został przewieziony do Natolińskiej Lecznicy Weterynaryjnej. Przez ponad dobę trwała walka nie tylko o jego zdrowie, ale też o życie. Weterynarze przyznawali, że rokowania są bardzo słabe.
Niestety, sprawdził się najgorszy scenariusz. W czwartek 19-letnia suczka zmarła w klinice weterynaryjnej. "Nie umierała przymarznięta do wylewki betonowej, bo guzy, które miała na listwach, popękały. Zasnęła cichutko w gabinecie, w cieple, otoczona opieką" - piszą wolontariusze z fundacji Futrzaki.
Nie potrafimy się odnaleźć po tym. Nie umiemy wytłumaczyć sobie, jak człowiek może wyrządzić taką krzywdę zwierzakowi — przyznają wolontariusze.
Sprawa została zgłoszona do prokuratury.