Sprawę potencjalnych gróźb karalnych nagłośniła w czwartek 13 czerwca "Gazeta Wyborcza". Jak donoszą dziennikarze, do zdarzenia miało dojść w lutym b.r. w trakcie przedwyborczego spotkania działaczy Polski 2050 w Jastrzębiej Górze.
Już na samym początku spotkania miało tam nastąpić nietypowe przywitanie. Do kandydata na prezydenta Gdańska Andrzeja Pecki miał wówczas podejść sekretarz ugrupowania na Pomorzu i ściskając jego rękę powiedzieć "wbiję ci sztylet w serce, tak żeby ciebie nie odratowali". Jednocześnie drugą ręką wskazał na serce rozmówcy.
Groźba zrobiła tym większe wrażenie, że padła na Pomorzu, gdzie przed kilkoma laty dokonano zamachu na prezydenta Adamowicza. Znaczenie tego kontekstu podkreślał także sam Pecka, mówiąc, że w Gdańsku takie groźby traktowane są bardzo poważnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawa swój finał znajdzie w sądzie
Andrzej Pecka w sprawie kierowania gróźb karalnych złożył zawiadomienie do prokuratury. Polityk Polski 2050 nie chciał jednak zdradzać szczegółów całej sprawy, jednak potwierdził, że zostanie ona także przedstawiona przed sądem partyjnym.
Złożenie zawiadomienia potwierdziła także Prokuratura Rejonowa w Pucku. Ze względu na dobro sprawy nie może ona potwierdzić, wobec kogo skierowano podejrzenie stosowania gróźb karalnych. Nie jest jednak tajemnicą, że miał to być Bartosz Szmajchel, który początkowo odmówił komentarza "Wyborczej", jednak po czasie wystosował tam swoje stanowisko.
Nie otrzymałem ani z prokuratury, ani z sądu koleżeńskiego żadnych informacji o tym, żeby toczyły się przeciwko mnie jakieś postępowania. Skoro sprawa trafiła do odpowiednich organów, to czekam na jej rozstrzygnięcie przez ww. W mojej ocenie nie doszło do naruszenia prawa. Niech rozstrzygną o tym odpowiednie organy - cytuje przesłane stanowisko sekretarza Polski 2050 Bartosza Szmajchela "Gazeta Wyborcza".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.