Okazało się, że jedyna spadkobierczyni spuścizny po wybitnym pisarzu, jaką była żona pisarza, Maria Kodama po swojej śmierci nie zostawiła testamentu, co stawia pod znakiem zapytania przyszłość praw do wznawiania książek Borgesa jak i jego majątku.
Pytanie o to, co stanie się z dziełami argentyńskiego wieszcza bardzo porusza środowisko literackie w tym kraju i budzi wiele wątpliwości także dlatego, że wcześniej niż nie wskazywało na to, żeby żona pisarza pozostawiła jego majątek bez zabezpieczenia.
Maria Kodama przez lata zarządzała spuścizną literacką męża. Dbała także o to, co dzieje się z twórczością autora takich dzieł jak "Raport Brodiego" czy "Spiskowcy". Od śmierci męża w 1986 roku zajmowała się tym praktycznie sama.
O tym, że nie ma testamentu regulującego przyszłość literackiej spuścizny cenionego autora poinformował prawnik Marii Kodano, dodał też, że jego klientka nie lubiła rozmawiać o "tych sprawach". Jego słowa wzbudziły prawdziwy szum w literackich kręgach nie tylko Argentyny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Nicholas Evans nie żyje. Znany pisarz miał 72 lata
Do rewelacji o argentyńskim pisarzu odniósł się także znawca jego twórczości, Santiago Llach:
Jeśli naprawdę nie ma woli, to jest to zaskakujące - powiedział Santiago Llach. Dodał też, że ta wiadomość "wywołała szum w mediach społecznościowych i innych miejscach".
Zgodnie z prawem argentyńskim, jeśli nie ma testamentu ani spadkobierców naturalnych, majątek danej osoby przejmuje państwo. Dzień po ogłoszeniu tych rewelacji, pięciu siostrzeńców Kodamy wystąpiło do sądu, aby ogłosić się jej spadkobiercami by móc uzyskać prawo do jej majątku, w tym praw do dzieł Borgesa i kilku cennych rękopisów.