Sławomir Mentzen, jeden z liderów Konfederacj, bardzo mocno aktywny jest w mediach społecznościowych. Polityk prowadzi m.in. kanał na YouTubie, który subskrybuje 414 tys. osób. W najnowszym wideo mówi o jedzeniu w Sejmie, jak i jego cenach.
Mentzen zdradza, ile kosztuje jedzenie w Sejmie. Lepiej usiądźcie
W całym kompleksie budynków w Sejmie znajduje się dwie restauracje. Pierwsza jest na parterze w hotelu Sejmowym, a druga dość blisko budynku, w którym odbywają się obrady.
Są to dwie różne restauracje. Ostatnio specjalnie poszedłem jednego dnia do jednej, a drugiego do drugiej, żeby wam pokazać jak jedzą posłowie - powiedział Sławomir Mentzen.
Czytaj więcej: Oświadczenia majątkowe liderów partyjnych. Kto ma najwięcej?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śniadanie można zjeść w restauracji w hotelu Sejmowym. Kosztuje ono 20 zł i jest ono w formie bufetu. - Można nakładać sobie, ile się chce tego jedzenia, zupełnie jak w każdym hotelu - podkreśla.
- Jedzenie jest dobre. (...) Jedyna ciekawa rzecz to, że dokładnie takie samo śniadanie w okolicznych hotelach kosztuje od 80 do 100 zł, a posłowie mają za zaledwie 20 zł - powiedział polityk.
Obiad w Sejmie
Obiad można zjeść w obu obiektach. - W restauracji w hotelu Sejmowym kosztuje on 25 zł, to jest tak zwany zestaw. Przychodzi się, siada się do stołu, przychodzi kelner i pyta się czy chcemy zestaw. Zawsze odpowiadamy: "Tak, chcemy zestaw". Jest tam jakieś menu z innymi rzeczami, ale jeszcze go na oczy nie widziałem, bo każdy poseł bierze zestaw - powiedział.
Zestaw składa się z zupy, każdego dnia jest inna, drugiego dania i kompotu. - Jak na obiad w centrum Warszawy to cena jest niezwykle atrakcyjna, stąd posłowie bardzo często w tej oferty korzystają. Jedzenie jest dobre, kelnerzy są niesamowicie uprzejmi więc nie ma w zasadzie do czego się przyczepić - stwierdził Sławomir Mentzen.
Druga restauracja - bliżej sali plenarnej - działa troszeczkę inaczej. Jak podkreśla polityk jest ona bardziej stołówkowa, to znaczy bierze się tace, na nią nakłada się sztućce, następnie idzie się wzdłuż lady i wybiera się jedną z dwóch zup, mięso, rybę, jedzenie dla wegan, surówkę, kompot.
- Gdy się już wszystko skompletowało, idzie się do osobnych kas, gdzie za wszystko się płaci. Płaci się różne ceny w zależności od tego co się wzięło - powiedział. Za swój obiad (zdjęcie poniżej) zapłacił 36 zł.
Tak więc w tej restauracji bardziej stołówkowej (...) płaci się więcej niż w sąsiedniej restauracji Sejmowej, która jest czysto restauracyjna. Przyznam, że nie wiem z czego wynika ta różnica cen. Czemu tu jest taniej a tu drożej, mimo iż standard jest taki, że tam gdzie jest taniej jest przyjemniej niż tam gdzie jest drożej - nie rozumiem tego. Zwłaszcza, że w tej restauracji stołówkowej, posłowie rzeczywiście czasem zachowują się jak na stołówce w podstawówce albo gimnazjum - stwierdził.
Podał nawet przykład takiego zachowania. - Jak stałem z tą swoją tacą w kolejce, to przede mną było poseł Sterczewski, który biegał z reklamówką przy granicy, i się awanturował z dosyć starszym posłem z PiS, bo mu się wbił w kolejkę. To znaczy wszyscy stali, a Sterczewski uznał, że co on będzie stał w kolejce, zobaczył kolegę, podszedł do niego w tą wielką tacą, wepchnął się przed pisowca, a on strasznie się zbulwersował (...). Panowie zaczęli na siebie krzyczeć i już myślałem, że znowu zaczną się bić jak na sali plenarnej. Posłowie w stołówkach zachowują się dziwnie - podsumował.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj również: Korwin-Mikke wprost o Mentzenie. "Niech się zdecyduje"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.