Mikołaj Podolski za pośrednictwem natemat.pl stwierdził, że "śledczy pominęli ważną dyskotekę w sprawie Wieczorek". Chodzi o "Tropikalną Wyspę". Dziennikarz uważa, że jeżeli po wyjściu z Dream Clubu w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku Iwona zajrzała jeszcze do jakiegokolwiek lokalu, to musiał być to właśnie wspomniany klub.
Ta dyskoteka nie została jednak sprawdzona przez policjantów, którzy szukali zaginionej w pierwszych tygodniach. Być może dlatego, że na bramkach stali ich koledzy i że bardzo cenili ten klub, co może dziwić, bo nie było tajemnicą, że rozbierały się w nim młode dziewczyny - pisze Podolski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Tropikalna Wyspa". "To od razu widać"
Przed zaginięciem Iwona Wieczorek podobno niejednokrotnie bawiła się w "Tropikalnej Wyspie". Serwis natemat.pl opublikował rozmowę z Markiem (imię zmienione), który często bywał we wspomnianym lokalu. Twierdzi, że na pewno widywał Iwonę.
Tam były podesty, można było na nie wejść i tańczyć. Widywaliśmy ją na tych podestach, ale koło didżejki. Z którejś strony można było wejść do tej didżejki i chyba ktoś tam zawsze siedział obok - oznajmił.
Został również zapytany, czy często rozmawiała z osobami siedzącymi obok. - Na pewno się znali - odparł. "Skąd wiesz?" - dopytywał Podolski.
Bo ją tam widzieliśmy, ale nie tylko tam. Drugi taki ważny punkt w Tropikalnej Wyspie był na dole. Tam znajdował się mały bar i przy bramkarzach były może z dwie nieduże loże, dostępne raczej dla tych ważniejszych osób. Rozmawialiśmy o tym z kumplem już dziesięć lat temu i obaj ją kojarzymy właśnie ze znajomości z ludźmi z klubu. Z tymi, wiesz, wpływowymi, bo to od razu widać, kto tu ma coś do powiedzenia, a kto nie - podsumował.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.