Historia ta wstrząsnęła nie tylko Polską, ale i Wielką Brytanią. Krzysztof M. przez miesiące utrzymywał, że choruje na białaczkę. Potrzebował pieniędzy na eksperymentalne leczenie w USA. Rokowania miał mieć słabe. Zorganizowano więc cztery zbiórki - dwie w Polsce i dwie w Wielkiej Brytanii, gdzie mężczyzna od kilku lat mieszka razem z rodziną.
Dziennikarze "Interwencji" oszacowali, że zebrać mógł na ten cel ok. 120 tys. zł. Część wpłacających przelewała również wysokie kwoty bezpośrednio na konto Krzysztofa M. Pewne jest więc jedno - zebrał w ten sposób pokaźną kwotę. Gdzie był haczyk?
Okazało się, że mężczyzna wcale na białaczkę nie choruje. Zgolił włosy i brwi, by uwiarygodnić swoje "cierpienie". By zyskać rozgłos wykorzystał z kolei 6-letniego Natanka (znanego w sieci jako "Pan Torpeda"), który od kilku lat walczy z nowotworem. Chłopiec i jego rodzina zaufali Krzysztofowi, który nawiązał kontakt z chłopcem i chwalił go za to, że dzielnie walczy z chorobą. Chciał w ten sposób zyskać rozgłos, za czym idzie też więcej datków.
Internauci w końcu zauważyli, że coś jest nie tak. Okazało się, że zabieg radioembolizacji wątroby, na który miał wybrać się do USA, od 7 lat jest wykonywany w Polsce, z kolei tomografia komputerowa, na którą również potrzebował datków, dla pacjentów onkologicznych w Wielkiej Brytanii wykonuje się za darmo. Ponadto nie przedstawił żadnych dowodów, które świadczyłyby o tym, że faktycznie jest chory. Oszustwo odkryto dopiero w czerwcu tego roku.
Mężczyzna przyznał się do winy. Przeprosił w sieci za swoje zachowanie. Tłumaczył, że choruje na depresję, nie może podjąć się pracy, a pieniędzy potrzebował na swoje utrzymanie.
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Wałczu, bo z tych okolic pochodzi mężczyzna. Oprócz tego zawiadomienie o oszustwie złożono również w Londynie. W Wielkiej Brytanii takie datki trzeba zgłaszać do odpowiednich instytucji, nie wiadomo, czy Krzysztof M. to właśnie robił.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.