Niebawem miną trzy lata, gdy Władimir Putin podjął decyzję o pełnoskalowym ataku na Ukrainę. Rosja nie zatrzymuje się w swych barbarzyńskich atakach. Żołnierze Kremla nie oszczędzają budynków wielorodzinnych, czy strategicznych obiektów. Tymczasem Ukraina ma wielki problem.
We wrześniu mobilizacja zaczęła słabnąć. Ogólnie rzecz biorąc, istnieje tendencja do zmniejszania mobilizacji i nie możemy na to pozwolić pod żadnym pozorem. Pamiętacie, jak Załużnyn powiedział, że potrzebujemy 500 tysięcy nowych osób? Dochodzę do wniosku, że taka liczba byłaby odpowiednia - cytuje portal "The Moscow Times" Romana Kostenkę, sekretarza Komitetu Obrony Rady Najwyższej Ukrainy.
Sekretarz w dalszej części wypowiedział, że dużym problemem jest spowolnienie mobilizacji. Nadrobienie jej może nie być możliwe. W ubiegłym tygodniu Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy Aleksander Litwinienko, przekonywał, że władze chcą wcielić do sił zbrojnych 160 tys. osób.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według agencji AFP, pobór ma trwać trzy miesiące. Ukraina już obniżyła wiek mobilizacji z 27 do 25 lat. Rekruci jednak nie byli najlepiej przygotowani do prowadzenia walki, dlatego część odniosła obrażenia lub straciła życie.
Tymczasem amerykańska gazeta "The Wall Street Journal" twierdzi, że "wielu młodych Ukraińców ukrywa się przed poborem, a starsi ludzie są nieprzygotowani fizycznie do udziału w walkach".
Urzędnicy komisji poborowej polują na uchylających się od poboru, przeprowadzając naloty w popularnych kawiarniach i klubach, a także podczas dużych wydarzeń, takich jak niedawny koncert zespołu rockowego Okean Elzy w Kijowie - donosi dziennik.
Październik okazał się najgorszym miesiącem dla Ukrainy od momentu wybuchu wojny pod względem utraty terytoriów. Rosyjscy żołnierze otrzymują wsparcie w postaci wojskowych z Korei Północnej. Na front może trafić nawet 10 tysięcy Azjatów.
Czytaj więcej: "Promowanie patologii". Zawrzało po emisji "Nasz nowy dom"