W Polsce od kilku lat trwa walka z Afrykańskim Pomorem Świń, który coraz częściej wykrywany jest nie tylko u dzików, ale także u zwierząt gospodarskich. W tym roku Główny Inspektorat Sanitarny wykrył aż 44 ogniska tej choroby, efektem czego było zlecenie wybicia co najmniej kilkunastu tysięcy zwierząt.
Ostatnie z ognisk pracownikom "sanepidu" udało się zlokalizować w jednym z gospodarstw rolnych w gminie Choszczno w powiecie choszczeńskim (woj. zachodniopomorskie). Jest to szczególny przypadek, ponieważ ASF pojawił się w szczególnie licznym stadzie trzody chlewnej.
Jak poinformował Główny Inspektorat Sanitarny, liczyło ono aż 10 339 zwierząt. Tym samym jest to jedno z największych w historii ognisk ASF. Podobny przypadek miał miejsce przed trzema laty, kiedy to w marcu wykryto ognisko wirusa w liczącym ponad 16 tys. sztuk stadzie z powiatu świebodzińskim (woj. lubuskie).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dramaty rolników po wykryciu ASF
W przypadku Afrykańskiego Pomoru Świń, nie ma bezpośredniego zagrożenia dla ludzi. Mimo to są oni głównym powodem rozprzestrzeniania się choroby, która może przemieszczać się na odzieży czy butach. Udowadnia to właśnie przypadek z gminy Choszczyno gdzie podobne przypadki wykrycia ognisk ASF pojawiają się już od początku lipca.
Mimo poważnego zagrożenia dla trzody zdecydowana większość rolników nie boi się samej choroby, ale konsekwencji jej wykrycia, jaką jest obowiązek wybicia całego stada. Polskie prawo wciąż nie opracowało metody chronienia rolników, dla których wiąże się to z ogromnymi konsekwencjami ekonomicznymi.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.