Jak podkreśla portal politico.eu, dziesiątki tysięcy protestujących pojawiło się w czwartek 9 maja w stolicy Armenii. Przywódcy opozycji wezwali do usunięcia premiera ze stanowiska w związku z planami, które według niego przyniosą pokój z wieloletnim rywalem Azerbejdżanem.
Przemawiający ze sceny na centralnym Placu Republiki w Erywaniu, arcybiskup Bagrat Galstanjan, postawił premierowi Nikolowi Paszynianowi ultimatum, dając mu godzinę na rezygnację. Po upływie terminu zostało ono przedłużone o 15 minut, co również minęło bez publicznej reakcji premiera.
Ponieważ nie zareagował, pokazał, że gardzi i odrzuca tych, którzy go wybrali - powiedział zgromadzonym Galstanyan. - Zmusimy go do tego - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Duchowny wezwał parlament Armenii do rozpoczęcia procesu usuwania Paszyniana i zapowiedział, że w przeciwnym razie nastąpią akty "pokojowego nieposłuszeństwa obywatelskiego". Rozpoczął protesty odśpiewaniem hymnu narodowego i odmówieniem Modlitwy Pańskiej.
W trakcie zamieszek policjanci utworzyli linię obrony między demonstrantami a budynkiem rządowym, w którym mieści się biuro Paszyniana, a także podobno wokół parlamentu.
Wszelkie nielegalne zachowania zagrażające porządkowi konstytucyjnemu będą neutralizowane przy użyciu wszelkich narzędzi określonych przez prawo - podkreślała Służba Bezpieczeństwa Narodowego.
Armenia chce dymisji premiera
Protesty związane są m.in z tym, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych Azerbejdżanu poinformowało w kwietniu, że Armenia zgodziła się dobrowolnie zwrócić cztery przygraniczne wsie, które okupowała przez ponad 30 lat, tj. od I wojny karabaskiej
Armenia i Azerbejdżan od dziesięcioleci toczą spór o Górski Karabach, zamieszkany przez Ormian separatystyczny region będący de iure częścią Azerbejdżanu. Najkrwawsze starcia pomiędzy Ormianami i Azerami o Górski Karabach toczono w latach 1988-1994. W następstwie obszar przejęli Ormianie.
Do ostatniej odsłony tego konfliktu doszło kilka lat temu, gdy Azerbejdżan podjął próbę odzyskania kontroli nad tym terytorium. Zginęło wówczas ponad 6,6 tys. osób.