Kontrowersyjny mapping wyświetlili na budynku ambasady Stanów Zjednoczonych w Moskwie wieczorem 24 grudnia. Aktywiści, którzy zorganizowali projekcję, podkreślają, że w ten nietypowy sposób "chcą złożyć Amerykanom życzenia świąteczne".
Czytaj także: Rosja bezlitosna dla Facebooka. Gigantyczne kary
"Takich prezentów nie będzie"
25 grudnia to nie tylko Boże Narodzenie, ale też dzień, w którym Związek Radziecki formalnie zakończył swoje istnienie. Dlatego aktywiści wyświetlili na gmachu ambasady twarz Michaiła Gorbaczowa, ostatniego przywódcy ZSRR, i podkreślili, że rozpad ZSRR był "prezentem dla USA".
Ale więcej takich prezentów nie będzie - piszą aktywiści w kolejnej części mappingu.
Czytaj także: Swoimi strojami wywołali skandal. Wielkie oburzenie
"Odrodzenie wielkiej Rosji"
Później na budynku ambasady USA wyświetlono kluczowe, zdaniem aktywistów, wydarzenia dla Rosji. One mają rzekomo świadczyć o "odrodzeniu wielkiego państwa". Widzimy aneksję Krymu, Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi i Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w 2018 roku.
W kolejnej części pokazano pływającą elektrownię jądrową "Akademik Łomonosow", którą ekolodzy nazywają ekolodzy nazywają "pływającym Czarnobylem", oraz rosyjską rakietę Angarę A5, która w przyszłości ma być wykorzystywana do komercyjnych lotów.
Ambasada Stanów Zjednoczonych w Rosji nie zareagowała na ten kontrowersyjny mapping, ale bardzo chętnie jest on pokazywany i cytowany przez rosyjskie media państwowe.