Antarktyda, znana ze swojej ekstremalnej izolacji i trudnych warunków, dotąd była wolna od wielu chorób zakaźnych, które dziesiątkują populacje dzikich zwierząt na innych kontynentach.
Tymczasem badacze z Wielkiej Brytanii, przeprowadzający analizy na wyspie Georgia Południowa, odkryli ślady wirusa wśród ptaków morskich, takich jak albatrosy czarnobrewe, skuły i mewy dominikańskie. Co więcej, wirus został zidentyfikowany także u dwóch gatunków fok zamieszkujących wyspę, w tym u zagrożonych wyginięciem słoni morskich południowych.
Jak wynika z badań, wirus prawdopodobnie dotarł na Antarktydę z Ameryki Południowej za pośrednictwem migrujących ptaków. Jest to szczególnie alarmujące, gdyż może oznaczać ryzyko dalszego rozprzestrzeniania się wirusa na inne regiony Antarktydy, zwłaszcza w nadchodzącym sezonie lęgowym ptaków morskich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Światowy zasięg ptasiej grypy jest niepokojący
Australijska badaczka, dr Jane Younger, która nie brała udziału w badaniach, określiła sytuację jako "niepokojący rozwój wydarzeń", dodając, że zagrożenie dla dzikiej fauny Antarktydy jest obecnie większe niż kiedykolwiek.
Światowy zasięg ptasiej grypy jest niepokojący – dziesiątki milionów ptaków zginęły z powodu tego wirusa, a szczególnie dotknięte zostały populacje ptaków morskich. Chociaż badania zespołu z Wielkiej Brytanii nie obejmowały kontynentu antarktycznego, inne grupy badaczy zidentyfikowały obecność wirusa na półwyspie antarktycznym już w lutym bieżącego roku.
Czytaj więcej: Choroba niebieskiego języka sieje spustoszenie. Jak ją pokonać?.
Poważne zagrożenie dla Australii
Australia, jak dotąd, była jedynym kontynentem wolnym od najbardziej destrukcyjnego szczepu H5N1. Choć kraj ten doświadczył kilku izolowanych ognisk ptasiej grypy wśród drobiu, to jak dotąd unikał epidemii szczepu H5N1, który dziesiątkuje ptactwo i dziką faunę na innych kontynentach. Eksperci jednak ostrzegają, że to tylko kwestia czasu, zanim wirus dotrze także tam.
Dr Michelle Wille z Uniwersytetu w Melbourne wyjaśniła, że najbardziej prawdopodobnym źródłem zakażenia Australii pozostają ptaki migrujące z Azji. Niemniej jednak, jeśli wirus nadal będzie się rozprzestrzeniał w regionie Antarktydy, która leży bezpośrednio na południe od Australii, ryzyko jego przeniknięcia tą drogą znacząco wzrośnie.
Sytuacja wymaga ciągłego monitorowania, zwłaszcza w obliczu niebezpieczeństwa, jakie H5N1 stwarza dla zagrożonych gatunków, jak i dla globalnych ekosystemów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.