Debiutująca posłanka KO Aleksandra Wiśniewska w programie ''Kampania bez kitu'' emitowanym na antenie TVN24 skomentowała pierwsze posiedzenie Sejmu nowej kadencji. Jej wypowiedź nie przeszła bez echa.
Posłanka stwierdziła, że ''to, co zobaczyliśmy podczas pierwszego posiedzenia Sejmu, to było absolutne załamanie się kultury parlamentaryzmu'' i dodała:
Ja pracowałam wiele lat na wojnach i przyznam szczerze, że obserwowałam na przykład negocjacje między warlordami czy watażkami. I często tam mimo tego, że zdarzają się na przykład morderstwa na tle politycznym, no to poziom honoru, szacunku i decorum jest dużo wyższy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzeba przyznać, że to wyznanie brzmi imponująco, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę, że słowa o ''wieloletniej pracy na wojnach'' padły z ust 29-letniej posłanki. Wcześniej była działaczką humanitarną, m.in. koordynowała zespół, który na granicy polsko-ukraińskiej zajmował się ewakuacją podopiecznych domów dziecka.
W mediach przekonywała również, że pomagała ofiarom konfliktów zbrojnych na Bliskim Wschodzie - była m.in. szefową misji Polskiej Akcji Humanitarnej w Jemenie.
Internauci nie mogli przegapić takiej okazji. W sieci natychmiast pojawiły się nawiązujące do tej sytuacji memy. Oczywiście nie wszystkie nadają się do tego, by je tutaj zamieścić.
''Negocjacje warlordów'' w memach
W mediach społecznościowych pojawiły się wpisy sugerujące, że młoda posłanka KO nieco ubarwia rzeczywistość.
O komentarz pokusił się również Krzysztof Stanowski. ''Ribbentropowi trzymała płaszcz, a Mołotow dał jej na pamiątkę pióro'' - zakpił.
Debiutująca posłanka nie po raz pierwszy musi się mierzyć z podobnymi oskarżeniami. Jeszcze zanim dostała się do Sejmu, prawicowe media zarzuciły jej, że zmyśliła życiorys, a miejsce na liście wyborczej kupił jej bogaty ojciec (jest córką Radosława Wiśniewskiego, założyciela spółki Redan).