Poszukiwania Witolda Gilarskiego, polskiego paralotniarza, który zaginął podczas zawodów w Kolumbii, trwają od 1 marca.
Przeczytaj też: Zaginęła 14-letnia Oliwia z Gdańska. Policja apeluje o pomoc
Po 28h od swojego zaginięcia zdołał wykonać krótkie połączenie telefoniczne do swojego przyjaciela - powiadomił go, że wylądował na paralotni bezpiecznie, ale w bardzo trudnym terenie. Powiedział, że nie jest ranny i podąża w dół zbocza wzdłuż strumyka. Potem zasięg urwał się. Nie zdołał już wysłać pinezki ze swoją lokalizacją ani skontaktować się w żaden inny sposób - relacjonują córki zaginionego w serwisie Pomagam.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rodzina i przyjaciele zorganizowali zbiórkę pieniędzy w serwisie Pomagam.pl na poszukiwania, a do akcji wkroczyli specjaliści.
Dramatyczne słowa córki
Na miejscu jest również rodzina zaginionego lekarza. Aleksandra, córka Witolda Gilarskiego, w rozmowie z "Faktem" wyraziła swoje obawy.
W głowie mam, że pewnie nie żyje, ale wciąż mam nadzieję, że może został porwany - powiedziała.
Mimo dramatycznego wydźwięku, porwanie jest jednym z bardziej optymistycznych scenariuszy. Gilarski wylądował w wyjątkowo trudnym terenie, gdzie miejscowi nie zapuszczają się bez maczety. Pomimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań, nie udało się znaleźć żadnego śladu Polaka. Córki zaginionego, które przybyły do Kolumbii, nie poddają się.
Wierzymy, że tato na nas czeka. Jest on osobą bardzo inteligentną i wysportowaną. Zawodowo jest lekarzem, a hobbystycznie członkiem koła łowieckiego. Doskonale orientuje się w terenie, potrafi wyznaczać kierunki na podstawie słońca i gwiazd. Mamy nadzieję, że te umiejętności pozwalają mu zapewnić sobie bezpieczeństwo i przetrwanie. Że tam jest i na nas czeka. Ma on natomiast problemy z poruszaniem się ze względu na wielokrotne złamania nóg. Dlatego musimy szukać dalej i nie poddawać się - przekonują.
Nadzieja na odnalezienie
Nadzieja na odnalezienie paralotniarza maleje z każdym dniem, ale przyjaciele i znajomi wciąż trzymają kciuki za szczęśliwy finał.
Nie poddajemy się. Spotykamy się i rozmawiamy z kim to tylko możliwe. Staramy się rozwiać wszystkie nurtujące pytania, co nadal nie jest takie łatwe. Wszyscy są nam bardzo przychylni, wyrażają współczucie i widzimy, że starają się nam pomóc. To bardzo trudny, górzysty teren. Teraz widzimy to na własne oczy. Dziękuję Wam wszystkim, że jesteście z nami w tym tak trudnym czasie - pisze na łamach serwisu Pomagam.pl Aleksandra Gilarska.
Poszukiwania trwają, a ekipy przeszukują kolejne partie dżungli, które wcześniej nie były sprawdzane.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.