Do wypadku doszło w lutym w Woli Soleckiej Drugiej w powiecie lipskim niedaleko Radomia. 24-letni student jadący samochodem wjechał w 52-letniego Zbigniewa, 45-letnią żonę Iwonę oraz ich córkę, 15-letnią Agatę. Wszyscy wyszli na wieczorny spacer. Małżeństwo pracowało w szkole, byli nauczycielami.
Mężczyzna zmarł na miejscu, matka z córką trafiły do szpitali. Po trzech dniach zmarła nastolatka, z kolei kobieta odniosła liczne obrażenia. Po śmierci mężczyzny szkoła w Woli Soleckiej zamieściła poruszający wpis: "Był dobrym człowiekiem, kolegą, doświadczonym i cenionym nauczycielem wychowania fizycznego. Zawsze pomocny, bezinteresowny i życzliwy. Swoim poczuciem humoru i żartem potrafił zawsze wzbudzić uśmiech. Będzie nam brakowało tej cząstki Ciebie - napisano.
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", do wypadku doszło w terenie zabudowanym, w miejscu dobrze oświetlonym. Dodatkowo jedna z ofiar miała kamizelkę odblaskową. Śledczy ustali, że w miejscu, w którym staranował rodzinę, obowiązywała prędkość do 40 km na godz. On tymczasem jechał dwa razy szybciej (między 76 a 80 km na godz.).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prokuratura nie miała wątpliwości, że kierowca nie zachował szczególnej ostrożności i niewłaściwie obserwował prostą w tym miejscu drogę. Co zastanawiające, śledczy zwrócili uwagę, że student nie podjął żadnych manewrów obronnych, które pozwoliłyby mu uniknąć potrącenia pieszych. - Być może mężczyzna zasnął za kierownicą, co trudno jednak potwierdzić - powiedziała "Wyborczej" Aneta Góźdź, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
Dawid S., był trzeźwy. Przyznał się do popełniania zarzuconego mu czynu i wyjaśnił, iż nie pamięta, jak do całego zdarzenia doszło. Nie został aresztowany, musiał jedynie wpłacić poręczenie majątkowe w wysokości 20 tys. zł, miał ustanowiony dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju. Za spowodowanie wypadku grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.