Dzieciństwo Mazurkiewicza nie zapowiadało, że jego późniejsze życie będzie odbiegało od przyjętej normy. Urodził się w 1911 roku w zwyczajnej, ubogiej krakowskiej rodzinie. Ojciec chłopca był zecerem, matka zajmowała się domem. Kobieta postanowiła jednak zostawić rodzinę dla kochanka, gdy Władysław miał 3 lata. Ojciec wkrótce ponownie się ożenił. Od tego czasu wychowaniem chłopca zajęła się macocha, Stanisława.
Początki błyskotliwej kariery Mazurkiewicza
Młody Władysław planował karierę prawnika. Po ukończeniu szkoły dostał się nawet na prawo, ale studiował jedynie przez dwa lata. Potem trafił do szkoły poligraficznej, by zostać drukarzem jak ojciec. Mazurkiewicz nie poszedł jednak ostatecznie w jego ślady. Pragnął bowiem szybko się dorobić, co faktycznie mu się udało. Handlował obcymi walutami, samochodami, wyrobami skórzanymi i innymi luksusowymi (zwłaszcza na ówczesne czasy) towarami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Działalność Mazurkiewicza nie do końca była zgodna z prawem, ale mężczyzna posiadał wpływowych znajomych, dzięki którym mógł uniknąć kłopotów. Jednym z nich był kapitan krakowskiego Gestapo, z którym się zaprzyjaźnił. Ta znajomość w dużej mierze zaważyła na jego życiu. Władysław Mazurkiewicz otrzymał legitymację fryzjera Gestapo, dzięki której miał wstęp do wytwornych restauracji i hotelów. Mógł się tam obracać w kręgach ludzi zamożnych, z którymi robił interesy.
Charakterystyka nietypowego mordercy
Mężczyzna często bywał na krakowskich salonach. Wyróżniał się elegancją, dobrymi manierami i urokiem osobistym. O Mazurkiewiczu krążyły też niezbyt pochlebne legendy. Jedni opowiadali, że był niemieckim kapusiem, według innych współpracował podobno z Urzędem Bezpieczeństwa.
Mazurkiewicz posiadał samochód, co było wówczas symbolem bogactwa. "Piękny Władek" jadał w najbardziej wytwornych restauracjach. Kazał też sprowadzać sobie kawior. Jednocześnie był hazardzistą i przegrywał w karty bajońskie sumy. Zabijał więc, a następnie okradał zamożne ofiary, by utrzymać swój wysoki status społeczny.
Ostatnia próba zabójstwa
Początkiem końca Mazurkiewicza była jego ostatnia próba zabójstwa. Miała ona miejsce we wrześniu 1955 roku. Historia ta jest dość groteskowa. Zabójca jechał bowiem samochodem ze Stanisławem Łopuszyńskim. Mężczyźni planowali transakcję, której przedmiotem były zachodnie zegarki. Łopuszyński pił wcześniej alkohol i zasnął podczas podróży. Chwilę tę chciał wykorzystać Mazurkiewicz. Wycelował z pistoletu do śpiącego pasażera. Kula trafiła niedoszłą ofiarę w głowę.
Rana nie okazała się jednak śmiertelna. Kontrahent Władysława nie wiedział nawet, że został postrzelony. Obudził się, gdy usłyszał huk. Wówczas Mazurkiewicz wyjaśnił, że dla żartu wystrzelił petardę. Łopuszyński wrócił ostatecznie do domu. Po kilku dniach udał się do lekarza z powodu bólu głowy. Zdumieni medycy odkryli, że kula utknęła w czaszce mężczyzny. Wkrótce rozpoczęło się śledztwo.
Zbrodnie, jakich dopuścił się Mazurkiewicz
W toku postępowania ustalono, że morderca zabił w 1946 roku sąsiada, Jerzego de Laveaux. 9 lat później zamordował zaś dwie siostry. Powodem zabójstw były pieniądze. Jedna z sióstr, Jadwiga (która była żoną Jerzego de Laveaux), dała Mazurkiewiczowi na przechowanie znaczną sumę. Władysław te pieniądze jednak roztrwonił. Kobieta domagała się zwrotu środków, więc zabójca postanowił ją uciszyć. Potem musiał zamordować też jej siostrę, która zaczęła się niepokoić zniknięciem Jadwigi.
Kobiety zastrzelił w swoim garażu. Ich zwłoki ukrył w schowku pod podłogą, a potem zabetonował. Posadzka w tym miejscu różniła się kolorem. Zaciekawiło to policjantów, którzy przeszukiwali nieruchomość Mazurkiewicza. Po sprawdzeniu tego tropu milicja faktycznie pod świeżą warstwą cementu odnalazła ciała dwóch kobiet.
Co ciekawe, "Elegancki morderca" swe ofiary zabijał strzałem w tył głowy, z zaskoczenia. Miało to wynikać z tego, że bał się podobno spojrzeć prosto w oczy zamordowanym. Taka metoda była też dość skuteczna, ponieważ ofiary nie widziały broni i nie próbowały nawet uciekać. Nie spodziewały się, że ten sympatyczny mężczyzna może zgotować im tak okrutny los.
Początki zbrodniczej działalności były jednak inne. Pierwszą ofiarę Mazurkiewicz postanowił otruć. Dodał cyjanek potasu do kanapki, którą poczęstował Tadeusza Bommera. Mężczyzna wyczuł jednak charakterystyczny zapach gorzkich migdałów, którym cechuje się cyjanek. Mężczyzna cudem uniknął śmierci. Druga próba z trucizną była już jednak udana. Tym razem Mazurkiewicz dodał cyjanek do herbaty, zabijając swoją pierwszą ofiarę. Obie te sytuacje miały miejsce jeszcze podczas II wojny światowej, w 1943 roku.
Proces "Pięknego Władka" oraz jego wpływ na popkulturę
Ostatecznie Mazurkiewicz po głośnym procesie został skazany na karę śmierci. Udowodniono mu sześć zabójstw. Sala sądowa była pełna gapiów oraz dziennikarzy, którzy relacjonowali przebieg postępowania karnego. Obrońca zabójcy próbował wszystkich dostępnych form rewizji wyroku, który jednak utrzymano. 29 stycznia 1957 roku wykonano karę śmierci przez powieszenie.
Sprawę komentowali wybitni pisarze – Marek Hłasko czy Maria Dąbrowska. W 2015 roku Cezary Łazarewicz przedstawił postać Mazurkiewicza w książce "Elegancki morderca". W 2017 roku zaś, czyli 50 lat po wykonaniu wyroku, do kin wszedł film "Ach śpij kochanie" w reżyserii Krzysztofa Langa. Wystąpiło w nim wielu doskonałych polskich aktorów na czele z Andrzejem Chyrą, który wcielił się w rolę słynnego i wytwornego zabójcy. Choć jego historia była już nieco zapomniana, to ponownie stała się przedmiotem dyskusji, która trwa do dziś.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.