Ta sprawa ciągnie się od 2019 roku. Wtedy Telewizja Polska pozwała profesora Wojciecha Sadurskiego o zniesławienie. Cała sprawa nawiązywała do wpisu, który pojawił się po tragicznej śmierci prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza.
Po tym, jak zaszczuty przez rządowe media polityk został zamordowany, żaden demokrata, żaden polityk opozycyjny, nie powinien przekroczyć progu Gebelsowskich mediów. Niech się kiszą we własnym sosie: nieudaczników, arywistów i tow Marka Króla, jak bojkot TV przez artystów po 1981- napisał wówczas prof. Sadurski.
W marcu bieżącego roku profesor cieszył się, że "wygrał z Jackiem Kurskim". Nie był to jednak wyrok ostateczny. Teraz odbyła się kolejna rozprawa. Również z korzystnym wynikiem dla Sadurskiego.
Wygrał. Ale czy to koniec sprawy?
"Sąd odwoławczy podtrzymał wyrok sądu rejonowego". Taką informację przekazał w "Gazecie Wyborczej" sam profesor.
Uznał, że sąd pierwszej instancji skrupulatnie przeprowadził dowody i wyciągnął właściwe wnioski. Sędzia Piotr Kluz poszedł nawet dalej, mówił, że media powinny mieć grubą skórę, że powinny się liczyć z ostrą krytyką, że w moim wpisie nie było nic przestępczego, więc można się zastanowić nad reakcją TVP, tym bardziej że na Twitterze nazwa TVP nie padła. Nie mogłem oczekiwać mocniejszego uzasadnienia - powiedział naukowiec.
Sąd zatem prawomocnie uniewinnił profesora. Ale to nie oznacza końca walki. TVP ma jeszcze 30 dni na wniesienie kasacji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.