NRTA uznała, że BBC World News złamała regulacje dotyczące nadawania w Chinach oraz zasadę prawdziwości i bezstronności informacji. Przede wszystkim chodziło o "fałszywe informacje w sprawie COVID-19 i Hong Kongu"
Urząd nie zgadza się na dalsze nadawanie BBC World News w ChRL i nie przyjmie jej wniosku o nadawanie w przyszłym roku - dodano.
Nie trzeba było długo czekać na reakcję ze strony Wielkiej Brytanii.
Decyzja Chin o zakazie BBC World News w Chinach kontynentalnych jest niedopuszczalnym ograniczeniem wolności mediów- stwierdził Dominic Raab, brytyjski minister spraw zagranicznych.
Dodał, że posunięcie to zaszkodzi reputacji Pekinu w oczach świata.
Chiny mają jedne z najpoważniejszych ograniczeń wolności mediów i internetu na całym świecie, a ten ostatni krok tylko zaszkodzi reputacji Chin w oczach świata- przyznał Raab.
Wsparcie sojuszników tylko zaostrzyło konflikt
Sojusznicy Wielkiej Brytanii w Waszyngtonie poparli ministra spraw zagranicznych.
Wzywamy ChRL i inne kraje posiadające autorytarną kontrolę nad swoją populacją, aby umożliwiły im pełny dostęp do internetu i wolności mediów-powiedział dziennikarzom rzecznik Departamentu Stanu Ned Price.
Były minister Iain Duncan Smith powiedział w zeszłym tygodniu, że decyzja Ofcom jest "ogromnym posunięciem i dawno spóźnionym".
Problem polega na tym, że zbyt wielu ludzi w Wielkiej Brytanii, którzy sprawowali władzę, zbyt długo na to przystawali - powiedział.
Przepychanki jednak na tym się nie skończyły. Chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało później oświadczenie, w którym oskarża BBC o "fałszywe wiadomości" i że "wiąże pandemię z polityką".
Na odpowiedź ze strony BBC nie trzeba było długo czekać.
BBC to najbardziej zaufany międzynarodowy nadawca wiadomości na świecie, który co tydzień przekazuje wiadomości do ponad 400 milionów ludzi na całym świecie bez strachu i przychylności oraz zgodnie z naszymi standardami redakcyjnymi- stwierdziły władze stacji.
W ostatnich miesiącach BBC obszernie opisywała sytuację w regionie Sinciang na zachodzie Chin, gdzie według ekspertów ONZ ponad milion Ujgurów i innych muzułmanów trafiło do pozaprawnych obozów internowania. Pojawiły się oskarżenia o przymusowe sterylizacje, aborcje, tortury i gwałty a także zmuszanie Ujgurów do pracy w fabrykach.
Chińska władza oczywiście zaprzeczyła tym doniesieniom a zarzuty o łamanie praw człowieka w Sinciangu określają jako "największe kłamstwa stulecia".