15 marca 2011 roku rozpoczęła się wojna domowa w Syrii. Zginęło w niej przeszło 387 tys. osób, a miliony zostały wysiedlone ze swoich domów.
Winien tragedii tego kraju, większości ofiar śmiertelnych jest reżim dyktatora Baszszara al-Asada, który w odpowiedzi na protesty związane z arabską wiosną sięgnął po strategię swojego ojca - siłę. Przerodziło się to w wojnę domową - analizował na antenie Polskiego Radia 24 Jarosław Guzy z Polskiej Agencji Prasowej.
Czytaj także: Nowy Polski Ład. PiS szykuje rewolucję?! Oto ważna data
Ekspert ds. polityki międzynarodowej uważa, że polityka Baracka Obamy wobec Syrii była błędna. - USA nie wycofały się do końca, ale pozwoliły Rosji uzyskać miejsce, które rozstrzyga o konflikcie - zaznaczył.
Umożliwiono też Asadowi odzyskanie kontroli nad większością terytorium Syrii. Amerykanie byli zmęczeni interwencjami i Obama zdecydował, że wystarczy. Odpowiedzialność globalnego mocarstwa oznacza, że jeżeli się wysyła siły ekspedycyjne, to należy liczyć się z krytyką. Brak interwencji też jest powodem do krytyki i nie rozwiązuje problemu - kontynuował ekspert.
Czytaj także: Duda szuka twardzieli do pracy. Płaci całkiem nieźle
Wojna w Syrii. "USA zdystansowały się wobec konfliktu"
Jarosław Guzy uważa również, że Stany Zjednoczone zdystansowały się wobec tego konfliktu, a w próżnię weszła Rosja jako sojusznik Baszszara al-Asada. Zdaniem przedstawiciela PAP wówczas konflikt stał się nierozwiązywalny, natomiast po "10 latach Syria jest bardzo daleka od ustanowienia jakiejkolwiek stabilności".
Czytaj także: Wydało się. Magda Gessler ma córkę o imieniu Ola
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.