W Pałacu Elizejskim w poniedziałek wieczorem zakończyły się wielostronne rozmowy plenarne poświęcone wojnie na Ukrainie. Uczestniczył w nich m.in. prezydent Polski Andrzej Duda.
W drugą rocznicę rosyjskiej inwazji na Ukrainę prezydent Francji Emmanuel Macron zaprosił przywódców, by rozmawiać o wzmocnieniu współpracy na rzecz wsparcia dla Kijowa.
Emmanuel Macron powiedział, że "nie należy wykluczać" wysłania zachodnich wojsk lądowych do Ukrainy w przyszłości, choć jego zdaniem na obecnym etapie "nie ma konsensusu" w tej sprawie. Po jego słowach rozpętała się burza, a wiele państw członkowskich NATO oficjalnie zadeklarowało, że nie wyśle wojsk do Ukrainy. W tym gronie była także Polska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jego wystąpienie skomentował Wolfgang Ischinger, były szef Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Tłumaczy, że nie można wykluczyć scenariusza, w którym żołnierze NATO wezmą jednak udział w wojnie.
W sytuacji konfliktu z Rosją, w jakiej się znajdujemy, w zasadzie nie należy niczego wykluczać. Gdy tylko coś wykluczasz, zasadniczo ułatwiasz wrogowi przygotowanie się na to, co może nadejść - powiedział Ischinger dla WELT.
Scholz odmówił Ukrainie. Posypały się na niego gromy
Politycy niemieckiej koalicji, reprezentujący Partię Demokratyczną Wolnych Demokratów (FDP) oraz Zielonych, wyrazili swoje niezadowolenie i skrytykowali oświadczenie wygłoszone w poniedziałek przez Olafa Scholza. Kanclerz Niemiec w swoim oświadczeniu zdecydowanie odmówił dostarczenia Ukrainie rakiet manewrujących Taurus.
Rakiety Taurus to jeden z najnowocześniejszych rodzajów broni, którą dysponuje Bundeswehra. Scholz już na początku października ubiegłego roku zadecydował, że Niemcy nie będą dostarczać Taurusów Ukrainie z obawy, że mogą one sięgnąć celów na terytorium Rosji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.