Rosyjskie ministerstwo obrony, choć wielokrotnie zapewnia, że wojsko tego kraju jest "drugie na świecie pod względem swoich mocy", w praktyce nie jest w stanie zabezpieczyć walczących w Ukrainie żołnierzy ważnym sprzętem.
Blogerka popisała się niewiedzą
Jednym z nich są kamery termowizyjne, które są aktywnie wykorzystywane m.in. przez ukraińskich żołnierzy. W związku z tym w Rosji pieniądze na te urządzenia zaczęli zbierać zwykli obywatele. Spowodowało to pojawienie się mnóstwa oszustów, którzy w rzeczywistości nie pomagają wojsku.
O oszustwie może świadczyć nagranie jednej z rosyjskich blogerek, która postanowiła zwrócić się do swoich obserwatorów z prośbą o pomoc. Kobieta nawołuje, aby Rosjanie wpłacali "przynajmniej po 10, 50, 100 rubli", aby żołnierze mogli kupić sobie drogie kamery termowizyjne, które kosztują od 50 do 100 tys. rubli.
Kamery termowizyjne, "aby żołnierze nie zmarzli"
Jak zapewnia kobieta, kamery termowizyjne są potrzebne, aby "żołnierze nie zmarzli na linii walk". Oznacza to, że nie wiedziała, na co zbierane są pieniądze. Później poprosiła o zrzutkę na jej konto bankowe. Nie wiadomo, czy te pieniądze ostatecznie zostały przeznaczone na zakup sprzętu.
W rzeczywistości kamery termowizyjne pozwalają prowadzić obserwację otoczenia w ciemności, we mgle, dymie, a nawet deszczu i nie wymagają żadnego oświetlenia. Za pomocą urządzeń termowizyjnych można śledzić wszystkie "gorące" cele np. silniki śmigłowców transportowych, a nawet helikopterów bojowych.