To było jedno z najgłośniejszych wydarzeń ostatnich miesięcy, jeśli chodzi o amerykańską armię. W lipcu szeregowy Travis King uciekł z Korei Południowej, gdzie został umieszczony w areszcie wskutek złamania prawa. Po zwolnieniu z odbywania kary, King nie wrócił jednak do armii USA, ale postanowił wybrać się na wycieczkę do strefy zdemilitaryzowanej pomiędzy Koreą Południową a Północną.
Czytaj także: Rosjanie już snują wizje. "Polska mówi prawdę"
King zdecydował się wówczas na zaskakujący krok. Szeregowy odłączył się bowiem od grupy i postanowił samodzielnie przekroczyć granicę, przechodząc na stronę Korei Północnej
Był "nieludzko traktowany"
Ten fakt wkrótce później potwierdziły władze w Pjongjangu. Travis King miał ubiegać się w Korei Północnej o azyl, argumentując tę decyzję "nieludzkim traktowaniem w amerykańskim wojsku". Szeregowy narzekał także na panujący w Stanach Zjednoczonych rasizm, a także olbrzymie nierówności społeczne.
Czytaj także: 230 tys. Polaków dostanie wezwanie. Lepiej nie lekceważ
Jak się okazało, przygoda Travisa Kinga z Koreą Północną nie potrwa zbyt długo. Północnokoreańska agencja informacyjna KCNA przekazała, że Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna podjęła decyzję o ekstradycji amerykańskiego szeregowego. To efekt nielegalnego wkroczenia na terytorium kraju.
Czytaj także: Leśnicy nie wytrzymali. Poszło o telefony od Polaków
Na ten moment nie wiadomo, kiedy Travis King opuści Koreę Północną. KCNA nie podała żadnych szczegółów dotyczących daty przeprowadzenia ekstradycji. Nie wiadomo także, jaki los będzie czekał szeregowego po powrocie do Stanów Zjednoczonych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.