Dmitrij Kiriuchin 13 listopada powrócił do miejscowości Atkarsk w odwodzie saratowskim, który znajduje się na południowym wschodzie Rosji. Była to jego miejscowość rodzinna, a powodem powrotu był urlop - do tej pory Kiriuchin służył w armii rosyjskiej na terytorium Ukrainy.
Dzień później, czyli 14 listopada, żołnierz wziął udział w specjalnej lekcji organizowanej przez tamtejszą szkołę. Opowiadał na niej o swoich doświadczeniach z frontu, a także o odwadze i kwestii obrony ojczyzny.
Czytaj również: Rosjanie mówią o zmianach granic. Padły nazwy dwóch państw
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzieci zobaczyły, że w pobliżu żyją prawdziwi bohaterowie, że odwaga, waleczność, miłość do ojczyzny – to cechy patrioty i prawdziwego obywatela Rosji – napisano w oświadczeniu cytowanym przez Biełsat.
Wrócił z wojny na urlop. Dotkliwie pobił swoich sąsiadów
Jak jednak podaje wspomniany Biełsat, opierając się na informacjach uzyskanych przez Radio Swoboda, wieczorem tego samego dnia Kiriuchin dopuścił się karygodnego czynu. Na podwórku swojego bloku miał zaatakować mężczyznę, swojego sąsiada. Żołnierz wysiadł z auta i zaczął bić swojego sąsiada, a potem również jego żonę, która rzuciła mu się na ratunek.
Kiedy ofiara straciła przytomność od silnych ciosów, żona napastnika krzyknęła: "Zabiłeś go!". Odpowiedział: "Mam to w d…." - informuje Biełsat.
Kobieta w wyniku ataku doznała złamania kości skroniowej głowy. Dodatkowo jej twarz spuchła, a oko poczerniało. Mężczyzna zaś miał rozbitą głowę, a poza siniakami i krwiakami doznał ciężkiego szoku. Zaczął rozmawiać z ludźmi dopiero po wypisaniu do domu.
Gdy całe zdarzenie wyszło na jaw, rozpoczęło się kopanie w przeszłości Kiriuchina. Okazało się, że już wcześniej był agresywny, groził innym, miał również problemy z alkoholem. Dopiero teraz jednak cała ta agresja aż tak eskalowała. Dodatkowo wcześniej pracował w wydziale transportu rosyjskiego MSW, lecz wyleciał stamtąd za pijaństwo. Następnie otrzymał odznaczenie państwowe "Za męstwo" po zostanie ochotnikiem do walk w Syrii.
Kiriuchin znajduje się tylko na urlopie, co oznacza, że prędzej czy później zapewne wróci na front. To właśnie dlatego pokrzywdzeni obawiają się, że ich oprawcy uda się ominąć konsekwencje swojego czynu. Wiadomo, że pobicie zostało zgłoszone odpowiednim organom, lecz na razie nie pojawiły się żadne dodatkowe informacje w całej sprawie.
Czytaj również: Wołodymyr Zełenski na Święto Niepodległości "Naród polski pomógł Ukrainie przetrwać"