W przededniu drugiej tury wyborów prezydenckich w Mołdawii urzędująca prezydent Maia Sandu i jej rywal Alexandr Stoianoglo zmierzyli się w debacie, podczas której padły mocne słowa.
Podczas niedzielnego spotkania, poprzedzającego zaplanowaną na 3 listopada drugą turę wyborów, Maia Sandu określiła swojego przeciwnika mianem "konia trojańskiego" Rosji.
Wiemy, kto kryje się za 'koniem trojańskim' [Moskwy – PAP]. To debata o dwóch alternatywach dla Mołdawii: stagnacja lub rozwój, stabilność przeciwko niestabilności – podkreśliła Sandu na początku dyskusji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W odpowiedzi Alexandr Stoianoglo, były prokurator generalny, pochodzący z autonomicznego regionu Gagauzji, wspierany przez prorosyjskich socjalistów, skrytykował dotychczasowe rządy Sandu. Stwierdził, że w jej pierwszej kadencji prezydent i rząd "nic nie zrobili", a sama Sandu powinna "przyznać się do błędów".
Stoianoglo zapewniał też, że jego program koncentruje się na rozwoju gospodarczym, modernizacji kraju, powrocie migrantów zarobkowych oraz utrzymaniu dobrych relacji "ze wszystkimi partnerami", w tym z Ukrainą, Rosją i Chinami.
Jestem zwolennikiem europejskiego kursu Mołdawii i gotów jestem zapewnić to na piśmie – zadeklarował, tłumacząc jednocześnie, że zbojkotował referendum unijne, gdyż jego zdaniem służyło ono "politycznym celom Sandu".
Ekspert: Sandu poradziła sobie lepiej
Ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Kamil Całus, cytowany przez Polską Agencję Prasową, zauważył, że Sandu skupiła się na prezentowaniu Stoianoglo jako "konia trojańskiego" Moskwy oraz podkreślała jego nieefektywność jako prokuratora generalnego w latach 2019–2021.
Sandu próbowała też wykazać, że promowana przez jej rywala narracja centrowa – zakładająca dobre relacje ze wszystkimi, w tym z Kremlem – jest skazana na niepowodzenie, choćby z powodu postrzegania go przez Ukrainę jako "rękę Moskwy".
Stoianoglo z kolei starał się kreować wizerunek proeuropejskiego, choć centrowego polityka, jednocześnie przedstawiając Sandu jako nieefektywną, niekompetentną i nie dbającą o prawa mniejszości, co – jak twierdził – jest sprzeczne z praktykami europejskimi.
Według Kamila Całusa kandydaci powtórzyli znane już Mołdawianom argumenty, jednak to Sandu wypadła lepiej pod względem charyzmy i pewności siebie.
Na poziomie mowy ciała, charyzmy – zdecydowanie wygrała Sandu. Widać było wyraźnie jej polityczne doświadczenie i lepszą niż w przypadku Stoianoglo znajomość języka rumuńskiego – ocenił ekspert.
Debata była prowadzona głównie w języku rumuńskim, w którym Stoianoglo czuł się mniej pewnie. Tylko niewielka część dyskusji odbyła się po rosyjsku, gdzie to Sandu prezentowała się słabiej.
Wybory prezydenckie w Mołdawii
W pierwszej turze wyborów, przeprowadzonej 20 października, Maia Sandu uzyskała 42,49 proc. poparcia, podczas gdy Alexandr Stoianoglo zdobył 26,95 proc. głosów.
Równocześnie z wyborami prezydenckimi odbyło się referendum dotyczące wpisania eurointegracji do konstytucji. Według wstępnych wyników podanych przez Centralną Komisję Wyborczą 50,35 proc. głosujących opowiedziało się za takim rozwiązaniem. Wcześniejsze sondaże wskazywały na poparcie na poziomie 55 proc., bez uwzględnienia głosów diaspory, które mogły podnieść ten wynik do ponad 60 proc.
Analitycy, na których powołuje się Polska Agencja Prasowa, zwracają uwagę na nasilającą się kampanię dezinformacyjną ze strony Rosji i jej sojuszników. Podkreślają również bezprecedensową skalę ingerencji w proces wyborczy poprzez przekupywanie wyborców i bezpośrednie wpływanie na jego przebieg.
Takie działania stanowią poważne zagrożenie w kontekście nadchodzącej drugiej tury wyborów prezydenckich oraz przyszłorocznych wyborów parlamentarnych w Mołdawii.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.