Sprawa z Wrześni wstrząsnęła całą Polską. Wszystko wydarzyło się jesienią ubiegłego roku. Dwie siostry miały umrzeć po zakupie grzybów u lokalnego handlarza. Zamiast kani miały dostać muchomory sromotnikowe. Kobiety trafiły do szpitala w Poznaniu. Nie udało się ich uratować.
Zmarła też matka z synem, którzy mieszkali na tym samym osiedlu. Również mieli umrzeć po zjedzeniu grzybów, kupionych ponoć od tego samego handlarza.
Sprawą zajęła się prokuratura, która podjęła decyzję o umorzeniu śledztwa. Wskazała, że doszło do "wypadku przy pracy" osób zbierających grzyby - informują "Wiadomości Wrzesińskie".
Zdaniem prokuratury nie ma dowodów na to, że grzyby zjedzone przez siostry zostały kupione u tego handlarza. Radio Poznań informuje z kolei, że nie ma stuprocentowej pewności, czy matka i syn, którzy zmarli, zatruli się w ogóle grzybami. Ciało matki skremowano i nie udało się go przebadać. U 44-letniego syna nie znaleziono natomiast dowodów na to, by zatruł się konkretnie muchomorem.