Pod koniec września policjanci CBŚP zlikwidowali laboratorium metamfetaminy, które działało w małej cichej wsi w powiecie bielskim (woj. podlaskie). Funkcjonariusze znaleźli blisko 120 litrów płynnego narkotyku, którego czarnorynkowa wartość przekracza 7 milionów złotych.
Narkotyki produkowało czterech obywateli Meksyku. Zostali przyłapani na gorącym uczynku.
Pochodzili oni ze stanu Sinaloa [stan w zachodnim Meksyku - przyp. red.]. Na tę chwilę jesteśmy w stanie ustalania pozostałych członków grupy - wyjaśnił w rozmowie z TVN24 oficer CBŚP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Meksykanie zajęli budynki, które miały nie przyciągać niczyjej uwagi. Trudno się zatem dziwić, że mieszkańcy podlaskiej wsi są zszokowani ostatnimi wydarzeniami. Nie wiedzieli, że w ich sąsiedztwie prężnie działa międzynarodowy kartel narkotykowy.
- Ale numer! - skwitowała jedna z mieszkanek w rozmowie w TVN24. Kolejna przyznała: - Nie spodziewałabym się, ale wszędzie to możliwe. - Tu ludzie są spokojni - podkreślił jeden z mieszkańców wsi.
Narkotyki na podlaskiej wsi. "Wcale mnie to nie dziwi"
W innym tonie wypowiedział się natomiast Andrzej Mroczek, były policjant i ekspert ds. przestępczości z Collegium Civitas.
Wcale mnie to nie dziwi, dlatego że już kilka lat temu meksykański kartel narkotykowy "Las Zetas" wysłał swoich kurierów, którzy mieli szukać odpowiednich miejsc na terenie Europy - przyznał funkcjonariusz.
Zatrzymane osoby zostały doprowadzone do Prokuratury Rejonowej w Bielsku Podlaskim, gdzie usłyszały zarzuty dotyczące kierowania i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz produkcji znacznej ilości narkotyków. Meksykanie zostali aresztowani. Teraz grozi im do 20 lat więzienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo