Jacek M. miał dopuścić się przestępstw w trakcie wystąpień publicznych, w artykułach prasowych oraz poprzez swoją działalność w internecie. Jak informuje Gazeta Wyborcza, w akcie oskarżenia znalazły się m.in. materiały na temat kazania, które były ksiądz wygłosił 16 kwietnia 2016 r. w białostockiej katedrze. Wspominał wówczas m.in. o "żydowskim tchórzostwie" i "motłochu".
Ciemiężyciele i otumaniony, pasywny, żydowski motłoch będzie chciał was rzucić na kolana, przeczołgać, przemielić, przełknąć, przetrawić, a na koniec będzie chciał was wypluć, bo jesteście niewygodni, (...) zero tolerancji dla żydowskiego tchórzostwa – mówił Jacek M. w kazaniu (Gazeta Wyborcza).
Przeczytaj także: Były ksiądz ma problem. Jest postanowienie z wrocławskiej komendy
Jacek M. oskarżony. Były ksiądz będzie odpowiadał we Wrocławiu
W wyciągnięcie konsekwencji wobec Jacka M. były zaangażowane takie organizacje, jak Żydowskie Stowarzyszenie B’nai B’rith, Związek Ukraińców w Polsce oraz Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Śledztwo początkowo prowadziła prokuratura w Białymstoku, jednak po wielu perturbacjach proces przeniesiono do Wrocławia.
Sam Jacek M. domaga się umorzenia sprawy. Wniosek byłego księdza zostanie rozpatrzony w trakcie posiedzenia wrocławskiego sądu we wrześniu bieżącego roku. Jeśli zostanie odrzucony, M. będzie musiał udowodnić, że nie dopuścił się – zgodnie z treścią aktu oskarżenia – nawoływania do nienawiści pod pozorem popularyzacji postaw patriotycznych.
Przeczytaj także: Skandal, o którym mówi Warszawa. Babcia Kasia nie wytrzymała
Pod pozorem krzewienia postaw patriotycznych publicznie znieważał oraz nawoływał do nienawiści na tle różnic wyznaniowych i narodowościowych wobec osób narodowości żydowskiej i ukraińskiej – brzmi fragment aktu oskarżenia (Gazeta Wyborcza).
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.