Krytykę skierowano w stronę wszystkich instytucji zaangażowanych w wybory kopertowe. Przede wszystkim oberwał jednak premier Mateusz Morawiecki i szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk.
"Super Express" ujawnia, że w raporcie NIK zwrócono uwagę na to, że "w świetle obowiązujących (w dniu ich wydania) przepisów kodeksu wyborczego, czynności organizacyjne celem przeprowadzenia wyborów Prezydenta RP były zastrzeżone do kompetencji PKW, urzędników wyborczych oraz komisji wyborczych".
Opinie Departamentu Prawnego KPRM oraz Prokuratorii Generalnej RP wyrażały istotne wątpliwości co do podstawy prawnej wydania tych decyzji - zaznacza NIK, cytowany przez "SE".
Najwyższa Izba Kontroli podkreśliła również, że "w KPRM nie posiadano analizy/oszacowania kosztów realizacji przez Pocztę Polską oraz przez PWPW poleceń, choć ich wykonanie łączyło się z poniesieniem wydatków z budżetu państwa '(…) w okresie od 16 kwietnia 2020 r. do 9 maja 2020 r. brak było podstawy prawnej do wydania decyzji polecających przeprowadzenie wyborów powszechnych w trybie korespondencyjnym. W tym stanie rzeczy wydanie decyzji z 16 kwietnia 2020 r. należało ocenić negatywnie'".
Wybory kopertowe. Nielegalne działania, główny winny...
NIK orzekł też, że działania Poczty Polskiej w zakresie pozyskania i przetwarzania danych były nielegalne. Najwięcej zarzutów skierowano jednak wobec Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i premiera Mateusza Morawieckiego.
Z dokumentów wynika, że KPRM i prezes Rady Ministrów wydawali kluczowe decyzje ws. wyborów kopertowych. Mieli je podejmować mimo krytycznych opinii i analiz prawnych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.