W wyniku zderzenia statku towarowego MV Solong z tankowcem MV Stena Immaculate na Morzu Północnym kapitan pierwszego z nich został aresztowany pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci - donosi "Daily Mail". Jak poinformowała firma Ernst Ross, właściciel MV Solong, 59-letni kapitan współpracuje z policją w Humberside w północno - wschodniej Anglii w ramach prowadzonego śledztwa.
Z kolei brytyjskie "Metro" ujawniło, że kapitan MV Solong pochodzi z Rosji. Członkami załogi byli ponadto Rosjanie i Filipińczycy. Ujawniono także, że statek towarowy nie przeszedł kontroli bezpieczeństwa związanych ze sterowaniem.
Do wypadku doszło 10 marca, gdy portugalski statek towarowy MV Solong uderzył w amerykański tankowiec MV Stena Immaculate, który stał zakotwiczony. W wyniku kolizji doszło do wycieku 18 tys. ton paliwa lotniczego do morza, co wywołało obawy o potencjalną katastrofę ekologiczną. Statek przewoził ok. 220 tys. baryłek paliwa w 16 oddzielnych zbiornikach. Co ważne, obawiano się, że na pokładzie mogą znajdować się kontenery z niebezpiecznym cyjankiem sodu. Jak się okazuje, były one puste.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Policja w Humberside prowadzi dochodzenie w sprawie wypadku, a Oddział Badania Wypadków Morskich bada przyczyny kolizji. Detektyw Craig Nicholson potwierdził, że kapitan statku pozostaje w areszcie, a śledczy kontynuują rozmowy z osobami zaangażowanymi w incydent - podaje "Daily Mail". Aresztowano go pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci.
Członkowie Stena Immaculate opowiedzieli o dramatyczym wypadku na wodzie. - Ćwiczyliśmy, trenowaliśmy, przygotowywaliśmy się na takie wydarzenia. Nieustannie przygotowujemy się na wypadek sytuacji awaryjnej - mówi "Daily Mail" osoba pragnąca zachować anonimowość. - Kto jest winny? Oczywiste jest to, że to oni są winni - dodaje.
Członkowie amerykańskiego statku dodają, że Solong poruszał się na autopilocie, którego nikt nie obserwował. - To tak jakbyś siedział na parkingu, czytając gazetę lub bawiąc się telefonem, a po drugiej stronie wjeżdżał samochód - mówią "Daily Mail".
Świadkowie zdarzenia opisują też pierwsze chwile po wypadku. Wszędzie dookoła był ogień. Niektórzy mieli nawet nadpalone włosy. Trzeba było działać szybko, chwytać niezbędne rzeczy i kamizelki ratunkowe i uciekać. Ostatnią osobą, która opuściła MV Stena Immaculate był kapitan.