Od kilku dni trwa śledztwo po wypadku polskiego autobusu w Chorwacji. Prokuratura stanowa musi ustalić czy zostało popełnione przestępstwo, a potem ewentualnie wskazać winnego katastrofy.
W wypadku polskiego autobusu w Chorwacji zginęli obaj kierowcy, a jak podkreśla przedstawiciel prokuratury w rozmowie z dziennikarzami gazety "Jutarnji", postępowanie karne nie może być prowadzone przeciwko osobie, która nie żyje.
Jak podkreśla Darko Galić, rzecznik prasowy i zastępca prokuratora okręgowego w Varazdin, niewykluczone, że zostanie podjęta decyzja o przekazaniu śledztwa polskiemu wymiarowi sprawiedliwości, biorąc pod uwagę fakt, że wszystkie ofiary były obywatelami polskimi.
Jednym z problemów, z jakimi zmierzyli się już śledczy jest to, że tachograf (urządzenie rejestrujące funkcjonowanie pojazdu) został zniszczony tak, że nie można odczytać prędkości. W tachografie znaleziono jednak obie karty cyfrowe kierowcy i z tych danych ustalono, że przestrzegane były zasady dotyczące czasu jazdy i przerw.
Czytaj także: Chorwackie media: tachograf zniszczony. To oznacza jedno
Dramatyczne dane z soboty
12 osób zginęło, a 32 zostało rannych w wypadku polskiego autokaru w sobotę nad ranem na autostradzie na północ od Zagrzebia. Wszystkie ofiary wypadku to polscy obywatele, którzy pielgrzymowali do Medjugorje.
Do wypadku doszło ok. godz. 5.40 na autostradzie A4 w położonym na północ od stolicy Chorwacji regionie varażdińskim, między miejscowościami Jarek Bisaszki i Podvorec. Jadący w kierunku Zagrzebia autobus zjechał z drogi i wpadł do rowu przy autostradzie.
To była pielgrzymka organizowana przez biuro Bractwa św. Józefa, która wyjechała wczoraj z Częstochowy do Medjugorie. Wśród pielgrzymów było trzech księży, sześć zakonnic, reszta to głównie świeccy pielgrzymi - przekazał rzecznik polskiego MSZ, Łukasz Jasina.
Ambasada RP w Zagrzebiu uruchomiła infolinię, pod którą członkowie rodzin ofiar mogą uzyskać informacje: +38 514 899 414.