Do poważnego zdarzenia doszło przed południem w dniu Wszystkich Świętych na jednym ze skwerów w Dąbrowie Górniczej. 30-letni sprawca zaatakował bagnetem trzech mężczyzn w wieku od 33 do 59 lat. Zareagowali świadkowie. Ranni zostali zabrani do szpitala, a dąbrowscy policjanci kryminalni rozpoczęli poszukiwania sprawcy.
Jak się okazało, doskonale znali sprawcę i kwestią czasu było, kiedy wpadnie w ich ręce. Następnego dnia jeden z funkcjonariuszy, który w czasie wolnym od służby znajdował się w pobliżu miejsca zdarzenia, rozpoznał podejrzanego na parkingu sklepowym w dzielnicy Gołonóg. Mężczyzna został zatrzymany i przewieziony do policyjnego aresztu.
Teraz okazuje się, że grozi mu nawet dożywocie. A dopiero wyszedł z więzienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
30-letni napastnik z Dąbrowy Górniczej dopiero pod koniec października opuścił więzienie, a już trafił do aresztu i może wrócić za kratki na długie lata. Mężczyzna usłyszał zarzut trzykrotnego usiłowania zabójstwa, za który grozi mu nawet dożywocie. Policja w Dąbrowie Górniczej poinformowała o jego zatrzymaniu.
Do szokującego ataku, którego dopuścił się 30-latek, doszło we Wszystkich Świętych.
Recydywista z nożem wojskowym rzucił się na trzech mężczyzn. Zgromadzony materiał dowodowy pozwolił śledczym na postawienie mu zarzutu potrójnego usiłowania zabójstwa. To nie pierwszyzna dla zatrzymanego, który długo nie nacieszył się wolnością. Na razie nie wiadomo, jaki motyw miał napastnik.
Mężczyzna był notowany za liczne kradzieże, zniszczenia mienia, groźby i kradzieże rozbójnicze. Teraz ponownie trafił on na trzy miesiące do aresztu tymczasowego, gdzie poczeka na wyrok. Grozi mu kara nawet dożywotniego więzienia i o taką ma wnioskować prokurator, który zajmuje się sprawą ataku w Dąbrowie Górniczej.
Policjanci, dzięki czujności jednego z nich, cieszą się, że nie doszło do tragedii i nikt nie stracił życia. Dzięki szybkiej reakcji oraz współpracy ze społecznością lokalną, niebezpieczny przestępca został zatrzymany, a ofiary otrzymały opiekę medyczną. Duży wkład w rozwiązanie sprawy ma śledczy, który po godzinach rozpoznał agresora.