Sprawa oburzyła całe Chiny. Do zdarzenia doszło 5 marca, ale dopiero teraz wszystko wyszło na jaw. Nauczyciel szkoły podstawowej Xinhua Road w środkowych Chinach zauważył, że jeden z uczniów rozmawia w trakcie lekcji. Rozzłościło go to do tego stopnia, że postanowił wymierzyć dziecku karę cielesną.
Nauczyciel zaczął gwałtownie pociągać chłopca za włosy. Robił to z tak dużą siłą, że w niektórych miejscach oderwał skórę głowy od czaszki. Dziecko powiedziało o urazie swojej mamie dopiero po kilku godzinach w domu. Widząc stan skóry syna, zadzwoniła następnego dnia do wychowawcy, który przyznał się do przemocy.
Włosy mojego syna są krótkie. Kiedy nauczyciel po raz pierwszy go pociągnął, mój syn się cofnął. Nauczyciel, być może sądząc, że stawia opór, pociągnął go znowu - powiedziała matka chłopca.
Poszkodowany Yuan został zabrany do szpitala 3 dni po zdarzeniu. Obrzęk rozprzestrzenił się na połowę jego głowy. Lekarze przeprowadzili aż 7 zabiegów, podczas których pobrali strzykawkami z jego mózgu aż litr krwi. Po trzech tygodniach chłopiec opuścił szpital. Nadal czuje jednak ból skóry głowy, zwłaszcza podczas strzyżenia włosów. Obawia się powrotu do szkoły. Za leczenie dziecka zapłacił winny nauczyciel.
Rachunki za leczenie opłacał nauczyciel. Powiedział, że czuje żal i poczucie winy. Miał nadzieję, że mu wybaczymy. Ale nie mogę mu wybaczyć - powiedziała matka dziecka.
Nauczyciel poniesie konsekwencje
Sprawą zajęła się policja w Pingdingshan w prowincji Henan. Nauczyciel Chang został umieszczony w areszcie. Szkoła zawiesiła go w nauczaniu dopiero 20 dni po skandalicznym zdarzeniu. Matka odrzuciła propozycję winowajcy dotyczącą rekompensaty finansowej dla chłopca. Zapowiedziała, że pozwie szkołę i nauczyciela. W Chinach kary cielesne wobec uczniów są zakazane, jednak pomimo tego nadal się je stosuje.