Jak mówi słynne powiedzenie, koniu się w zęby nie zagląda, jednak tym razem było to koniecznie. Weterynarze wzięli się za zwierzęta pracujące przy dowozie bryczek z turystami nad Morskie Oko. Poddano je badaniom, które odbywały się w dwóch punktach; na Palenicy Białczańskiej i na Włosienicy.
Sprawdzono ogólny stan zwierząt, kwestie ortopedyczne, czy to, jak funkcjonują ciągnąc za sobą bryczkę z kompletem ludzi. Choć z dowozu bryczką nad Morskie Oko skorzystać można od lat to pierwsze tego typu badanie. Nigdy wcześniej konie nie były monitorowane przez weterynarzy podczas swojej kariery pociągowej. Badania przechodziły przed rozpoczęciem pracy.
Kontrowersje wokół koni znad Morskiego Oka narastały przez lata. Coraz częściej zdarzały się sytuacje, że wymęczone zwierzęta padały na trasie z wycieńczenia. W końcu konie doczekały się zasłużonej uwagi, badań, postojów z poidłami na trasie i wsparcia w postaci elektrycznych bryczek, które zdejmą z ich barków duży ciężar.