Wiaczesław Zarucki do Polski przyjechał jeszcze przed wybuchem wojny. Kiedy dowiedział się o ataku na Ukrainę, był w szoku. Nie popiera tych działań, podobnie jak nie popiera rządów Władimira Putina.
Rosjanin ubiega się o pomoc w Polsce
O konflikcie często rozmawiał z rodzicami, jednak ci popierali działania władz. Podobnie jak wielu Rosjan, rodzice Zaruckiego uważają, że Ukraina to ziemie należące do Rosji i należy je odzyskać.
Rosjanin wyjawił, że przestał rozmawiać z ojcem. Ze swoją matką natomiast nie porusza tematu wojny. Nie potrafi zrozumieć ich światopoglądu i ślepej wiary w rosyjską potęgę. Sam Wiaczesław zdecydował się nie wracać do Rosji i wystąpił w Polsce o ochronę międzynarodową.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Youtuber wymienił powody, dla których zdecydował się na taki krok. Jednym z głównych jest to, że potępia inwazję na Ukrainę. Wiaczesław wielokrotnie powtarzał w swoich filmikach, że nie popiera rozpętania wojny, a także samego Władimira Putina. Już za to mógłby trafić do więzienia na wiele lat.
Ponadto zaraz po przekroczeniu granicy zostałby wcielony do wojska i wysłany na front. Jest w rezerwie armii i spełnia wszystkie wymogi mobilizacji. Jego żona także nie byłaby bezpieczna. Mogłaby zostać ukarana za przewinienia swojego męża.
Mobilizacja nadal obowiązuje. Od momentu przekroczenia granicy mogę iść na wojnę w Ukrainie. [...] I dostanę papier, że muszę zabijać cywilów w Ukrainie. Ja oczywiście nie mogę tego zrobić - powiedział.
Youtuber powiedział, że wraz z żoną nie mają paszportów, ale dostali tymczasowe dokumenty wydane już w Polsce, które uprawniają ich do mieszkania na jej terytorium. Wiaczesław dodał, że jego sytuacja nie uległaby zmianie, nawet w przypadku śmierci Putina lub zakończenia wojny. Wtedy także musiałby odpowiedzieć za to, że nie popierał konfliktu i uniknął wojska.
Ludzie będą myśleć, że z powodu moich działań i moich słów rosyjska armia nie zwyciężyła - dodał.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.