Władze Ohio ogłosiły, że małżeństwo youtuberów nie zostanie oskarżone. Po tym, jak para publicznie przyznała się do oddania syna z adopcji, do biura szeryfa hrabstwa Delaware wpłynęło wiele wniosków o skontrolowanie dobrostanu chłopca.
W trakcie kontroli chłopiec siedział na kolanach nowej przybranej matki, która śpiewała mu piosenkę. Był uśmiechnięty, wyglądał na szczęśliwego i zadbanego – powiedziała Susanna Leonard, zastępczyni szeryfa.
Huxley był bardzo aktywny i komunikował się z przybraną matką głównie za pomocą języka migowego. Śledczy podkreślili, że adopcja chłopca została przeprowadzona zgodnie ze wszystkimi procedurami i nie może być mowy o "sprzedaży dziecka", o którą byli oskarżani Myka i James Stauffer.
Youtuberzy przyznali, że oddali adoptowanego syna. Internauci oburzeni
Staufferowie to małżeństwo youtuberów, którzy od 2014 roku prowadzą kanał o swoim życiu rodzinnym. Mają czworo dzieci, a decyzja o adopcji piątego – autystycznego chłopca z Chin – była punktem zwrotnym w ich życiu rodzinnym i zawodowym.
Para prosiła swoich fanów o przekazywanie datków na sfinansowanie potrzeb dziecka. Staufferowie twierdzą, że na GoFundMe zebrali 800 dolarów, a cały proces adopcyjny kosztował ich 42 tys. dolarów. Film, na którym małżeństwo pojechało do Chin, by spotkać się z 2-letnim wówczas Huxleyem, miał ponad 5,5 mln wyświetleń na YouTube.
Rodzice publikowali na swoim kanale wiele treści dokumentujących życie chłopca po adopcji. Udostępniali szczegółowe informacje dotyczące jego postępów w rozwoju. Myka Stauffer udzielała również wywiadów na temat opieki nad niepełnosprawnymi dziećmi. Zaczęli zarabiać na swoim kanale na YouTube, reklamując kolejne produkty.
Fani zauważyli jednak, że od kilku miesięcy Huxley nie pojawiał się na nagraniach. W końcu para przyznała, że oddała adoptowanego syna i że chłopiec trafił do nowej rodziny. Jako powód tej decyzji wskazali nieokreślone "problemy behawioralne" chłopca. W trakcie kontroli biura szeryfa wyjaśnili, że Huxley był agresywny wobec przyszywanego rodzeństwa, co potwierdziły zrobione przez nich nagrania i opinie kilku psychologów.
Byłam naiwna, głupia i arogancka. Chciałam pomóc i byłam gotowa przywieźć do domu każde potrzebujące dziecko. Bardzo żałuję, że nie przygotowałam się lepiej przed rozpoczęciem procesu adopcyjnego – przyznała Myka Stauffer w mediach społecznościowych.