W sierpniu biegłego roku wieloletni proboszcz parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego i św. Jadwigi Śląskiej ks. Włodzimierz Gucwa został zawieszony przez biskupa legnickiego Andrzeja Siemieniewskiego.
Stalo się to po tym, gdy okazało się, że z parafialnego konta zniknęły pieniądze z dotacji rządowej i lokalnego samorządu przeznaczone na renowację Bazyliki Mniejszej Podwyższenia Krzyża Świętego i Świętej Jadwigi Śląskiej.
Dotacja była przeznaczona również na remont należącego do tej samej parafii kościoła w pobliskim Gniewomierzu.
Czytaj więcej: Masowy grób na Dolnym Śląsku. "Gwałtowne przyczyny zgonu"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dwa doniesienia
Jak informuje rzeczniczka legnickiej Prokuratury Okręgowej Lidia Tkaczyszyn, cytowana przez "Gazetę Wyborczą", "w tej sprawie do prokuratury w Legnicy wpłynęły dwa doniesienia".
Jedno złożyła kuria, drugie sam proboszcz. Doniesienie kurii dotyczy możliwości popełnienia przestępstwa na szkodę parafii w Legnickim Polu. Zawiadomienie proboszcza dotyczy oszustw dokonanych zarówno na jego szkodę, jak i na szkodę parafii przez wyprowadzenie z rachunków bankowych - prywatnego i z rachunku parafii - określonych kwot pieniędzy - przekazała.
Proboszcz miał też zgłosić "nieuprawnione wejścia nieznanej osoby w posiadanie danych, które pozwalały na dostęp do kont".
Czytaj również: Dubaj za pieniądze podatników. Tak tłumaczy się Wasserman
Z konta parafii w Legnickim Polu zniknęło 1,2 mln zł. "Proboszcz kupił za to bitcoiny"
Jak pisze "Gazeta Wyborcza" w czerwcu br. do sądu w Legnicy trafił akt oskarżenia proboszcza Włodzimierza G.
Duchowny usłyszał zarzut przywłaszczenia powierzonych mu pieniędzy "stanowiących mienie wielkiej wartości" i niegospodarności. Zdaniem prokuratury ksiądz przesłał pieniądze zagranicznej firmie z przeznaczeniem na zakup bitcoinów.
Z przekazanych informacji wynika również, że proboszcz nie przyznał się do winy. Mało tego odmówił składania wyjaśnień. Podkreślmy, że w przypadku, gdy sąd uzna go za winnego, grozi mu do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
Zdanie mieszkańców Legnickiego Pola o zawieszonym proboszczu
Po zawieszeniu księdza przez biskupa, jeden z dziennikarzy "Gazety Wyborczej" postanowił porozmawiać z mieszkańcami Legnickiego Pola. Jednak ci skorzy do dyskusji nie byli. Na pytania o proboszcza część z nich odpowiadała, że jest niewierząca albo niepraktykująca.
Część - że jeździ do kościoła w innej parafii. Starsza, elegancko ubrana kobieta potwierdziła nam, że jest jedną z parafianek, ale po pytaniach o księdza i pieniądze zaczęła szybko odchodzić, krzycząc: - Nic nie wiem, nie będę nic mówić - pisze gazeta.
Ci, którzy postanowili zabrać głos w sprawie o proboszczu mówili tylko i wyłącznie dobrze. - Skoro księdzu nic jeszcze nie udowodnili, to powinien zostać. Dużo zrobił dla parafii. Nic mu nie mogę zarzucić, to jest dobry proboszcz. W Polsce - dopóki człowiek nie zostanie skazany - jest domniemanie niewinności - powiedziała jedna z osób dziennikowi.
Podkreślono także, że duchowny od gminy dostał honorowy tytuł i medal "Zasłużony dla Gminy Legnickie Pole". Dodajmy, że ta nagroda przyznawana jest "jako dowód uznania szczególnych zasług dla gminy za działalność gospodarczą, prozdrowotną, społeczną, kulturalną, sportową, turystyczną, promocyjną, a także pro publico bono".
Źródło: Gazeta Wyborcza
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.