Na wstępie należy wyraźnie zaznaczyć: siła militarna danego kraju to nie tylko liczebność jego armii. To przede wszystkim rezerwy i zdolność ich mobilizacji, sprawna logistyka i zaopatrzenie sił zbrojnych, wyposażenie, łączność i zdolności dowódcze oficerów prowadzących żołnierzy.
W popularnym, choć nieoddającym do końca rzeczywistości rankingu Global Firepower (GFP) armia Rosji plasuje się na drugim miejscu na świecie. Ukraina jest 20 miejsc niżej. Na miejscu 52. znajduje się Białoruś. A to właśnie z Białorusi, od północnych granic Ukrainy, może ruszyć rosyjskie natarcie. Oraz ze wschodu i południa - od strony Krymu.
Spróbujmy zatem zestawić i porównać potencjały wojskowe wszystkich trzech krajów. Należy jednak zaznaczyć, że będą to suche dane liczbowe. Zdolności mobilizacyjne, stany ukompletowania jednostek bojowych i rezerw to najściślej strzeżone tajemnice wojskowe każdego państwa.
Agresor: Rosja
W Siłach Zbrojnych Federacji Rosyjskiej służy łącznie 1,3 mln ludzi. Liczba ta musi robić wrażenie, ale należy pamiętać, że przy tak ogromnej masie ludzkiej nie wszystko to wojska operacyjne. Według GFP czynni wojskowi to ok. 850 tys. żołnierzy. Po ćwierć miliona wynoszą szacunkowe stany rezerwy i formacji paramilitarnych.
Do tego należy doliczyć sprzęt ciężki:
- Ok. 12,5 tys. czołgów różnych typów
- 30 tys. kołowych transporterów opancerzonych i bojowych wozów piechoty
- 6,5 tys. samobieżnych zestawów artyleryjskich
- 7,5 tys. sztuk artylerii holowanej
- ok. 3,4 tys. zestawów artylerii rakietowej
- ok. 4,2 tys. samolotów i śmigłowców, z czego ok. 1,5 tys. to samoloty myśliwskie, bombowe czy uderzeniowe.
Według analiz dookoła wschodnich granic Ukrainy Rosjanie zgromadzili łącznie ponad 100 tys. żołnierzy. Kolejnym niebezpieczeństwem są wojska gromadzone na Białorusi w ramach dużych "ćwiczeń wojskowych" obu krajów. Zachodzi obawa, że siły te mogą być użyte przez Rosję do ataku na Ukrainę od północy. Na nagraniach pojawiających się w mediach społecznościowych widać m.in. rosyjskie czołgi i zestawy artylerii rakietowej, sunące w stronę granicy białorusko-ukraińskiej. A ukraińska stolica leży tylko 200 km od granicy.
Na Białoruś, jak pisze analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Piotr Żochowski, mogła przybyć także rosyjska piechota morska z obwodu kaliningradzkiego.
Mobilizacja Rosji niepokoi zachodnie społeczeństwa. Prezydent USA Joe Biden wprost stwierdził na konferencji prasowej w środę, że spodziewa się ataku na Ukrainę. Dodał też, że militarna przewaga Rosji jest "przytłaczająca", ale w przypadku ataku Rosjanie "zapłacą wysoką cenę natychmiast, w perspektywie średnioterminowej i długoterminowej".
Agresor potencjalny: Białoruś
Według GFP, w siłach zbrojnych Białorusi służby ok. 445 tys. żołnierzy. W służbie czynnej jest jednak zaledwie 1/10. Aż 390 tys. to rezerwa, a 110 tys. - jednostki paramilitarne.
Do tego trzeba doliczyć sprzęt:
- ponad 600 czołgów
- 1500 pojazdów pancernych
- ok. 950 sztuk broni artyleryjskiej: holowanej, samobieżnej i rakietowej
- 38 myśliwców
- 67 samolotów uderzeniowych
- 21 śmigłowców uderzeniowych i inne.
Mimo pozornie niewielkich sił trzeba pamiętać, że żołnierze białoruscy często odbywają wspólne z Rosjanami manewry i ćwiczenia wojskowe. Nie dalej niż w ubiegłym roku odbyły się duże manewry ZAPAD. Także teraz Rosjanie jadą na Białoruś pod pozorem "ćwiczeń". Nie można również zapomnieć o tym, co Rosjanie "zostawili" rok temu na Białorusi, czyli o wyrzutniach przeciwlotniczych S-300 i S-400. Trudno podejrzewać, by Białorusini nie wykorzystali tego czasu do opanowania tego rodzaju uzbrojenia. Pociski te mogą zagrozić także samolotom i celom powietrznym w Polsce.
Siła obu armii skupia się na wysokim poziomie ich interoperacyjności i współdziałaniu. W armii białoruskiej są także rosyjscy lub wywodzący się z Rosji oficerowie, którzy pilnie strzegą "czystości ideologicznej" sił zbrojnych. Mówiąc wprost, białoruskie siły zbrojne są silnie zinfiltrowane przez Rosję i należy tu upatrywać realnego zagrożenia, także dla stabilności samej Białorusi.
Na poniższym nagraniu widać ceremonię powitalną wojsk rosyjskich na Białorusi.
Obrońca: Ukraina
Wreszcie - Ukraina. 22. w rankingu GFP mająca ok. 200 tys. żołnierzy w służbie czynnej, 250 tys. rezerwistów i ok. 50 tys. członków formacji paramilitarnych. Do tego sprzęt:
- ok. 2600 czołgów
- 12,3 tys. pojazdów pancernych
- ok. 3600 sztuk artylerii
- 318 samolotów i śmigłowców
Wydaje się, że to poważne siły, jednak ponad 66 proc. ukraińskich pojazdów to transportery i bojowe wozy piechoty, a zaledwie 14 proc. - czołgi.
Wiele z tych czołgów to jednak pojazdy zmodernizowane, doposażone w nowe rodzaje pancerza i łączność wozy o wysokiej sprawności. Należy też pamiętać o sporej sile ukraińskiej artylerii rakietowej, w tym o nowoczesnych systemach Werba, Wilcha czy pociskach przeciwokrętowych systemu Neptun. Choć w siłach zbrojnych Ukrainy jest ich stosunkowo niewiele, to stanowić będą poważne wyzwanie dla potencjalnych agresorów.
Nie bez znaczenia może być też fakt, że Ukraińcy mają dość dobrze rozpoznanego przeciwnika. Od kilku lat, tj. od agresji na Donbas i Krym, "uczą się" rosyjskiej taktyki i sposobu walki. To wartość nie do przecenienia, bowiem oficerowie, którzy sztukę wojenną poznali w prawdziwym boju, zawsze będą lepsi niż najlepsi prymusi szkół i akademii wojskowych bez poparcia teorii praktyką. Ukraińscy żołnierze są także lepiej wyszkoleni, niż w 2013 i 2014 r. Swój udział mieli w tym także wojskowi z Polski. Nasi wschodni sąsiedzi czerpali z naszych doświadczeń m.in. przy budowie swojej obrony terytorialnej. Wciąż obecni na Ukrainie są także amerykańscy doradcy odpowiadający za szkolenie ukraińskich wojsk specjalnych.
Oczyszczeniu z agentury i reformie poddana została także Służba Bezpieczeństwa Ukrainy - największa i najważniejsza służba specjalna Ukrainy, odpowiadająca m.in. za kontrwywiad.
Wreszcie od kilku dni trwają działania wspierające. Z Wielkiej Brytanii odbyło się osiem przelotów potężnych wojskowych transportowców, wyładowanych wyposażeniem wojskowym i pomocą dla Ukrainy. Wśród nich dużą część stanowiły, jak podają media, systemy przeciwpancerne. Oznacza to, że jeśli rosyjskie i białoruskie czołgi ruszą na Ukrainę, to będą miały twardy orzech do zgryzienia. Ukraińscy żołnierze tanio skóry nie sprzedadzą i choć przewaga militarna jest po stronie rosyjskiej, to jeśli Władimir Putin zdecydował się na realną aneksję Donbasu lub zdobycie "korytarza lądowego" do Krymu, żołnierzom rosyjskim prawdopodobnie nie pójdzie tak łatwo jak w 2014 r.