Wielka Brytania wraca do koncertowania. 11 sierpnia po wielu miesiącach oczekiwania odbył się pierwszy koncert. Zagrał go Sam Fender w mieście Newcastle. Wzięło w nim udział 2 500 osób. Każdy z nich musiał przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości i przestrzegać zasad reżimu sanitarnego w trakcie wydarzenia.
Fani byli rozsadzeni w specjalnych strefach. Rozstawiono je między sobą w bezpiecznych odstępach. Na każdej stały krzesła, na których mogli usiąść uczestnicy koncertu. Strefy charakteryzował otaczający każdą z nich płotek. Aby poprawić widoczność koncertowiczom bardziej oddalonym od sceny, przebywali oni na podwyższonych platformach. Poruszanie się po terenie koncertu było możliwe tylko w maseczce ochronnej.
Przeczytaj także: Koronawirus w kurczakach. Wiadomo, skąd było mięso
Czy to nowa rzeczywistość?
Internauci zaczęli zastanawiać się, czy już zawsze koncerty będą tak wyglądać. W niektórych miastach w Polsce odbywają się występy różnych artystów. Na stadionach żużlowych i piłkarskich trybuny w połowie zapełnione są kibicami. Reżim sanitarny na tych wydarzeniach jest zdecydowanie mniej rygorystyczny niż w przypadku koncertu na Wyspach. Czy brytyjscy organizatorzy będą wzorem dla całego świata?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.